rozmowa matki z córką

Rozmowy Matki z Córką: - jest takie coś jak chciejstwo- jak się chce, to wszystko można! 殺殺殺 Niewątpliwie Julka zostanie coachem 藍藍 Słowa Julki potwierdzają, że dzieci są naszym lustrem.
Bojowniczki z getta warszawskiego 04/22/2023; Rola snu w procesie zapamiętywania 02/10/2023; Motywująca rola dyskomfortu 01/24/2023; 9K. 0. The Latest. Kwestia
Wypowiedź: Agnieszka Górecka, Wiceprezeska Fundacji Edukacji Społecznej, edukatorka seksualna, Odeta Moro, dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Dzień pierwszej miesiączki pamięta każda z kobiet. To wyjątkowo ważny moment w życiu – moment, w którym niezwykle istotne jest odpowiednie przygotowanie córki i wprowadzenie jej w tajniki kobiecości, a szczera rozmowa matki z córką sprzyja budowaniu bliskości i więzi między nimi. Niestety, obecnie rzadko możemy spotkać się z bliską relacją. O startującej właśnie kampanii, które chce zachęcić matki do rozmowy z własnymi córkami, rozmawiamy z edukatorką seksualną Agnieszką Górecką oraz dziennikarką Odetą Moro. – „Kampania Porozmawiajmy Mamo podejmuje bardzo ważny temat, rozmów matek ze swoimi córkami na temat dojrzewania i pierwszej miesiączki. Wydaje się to oczywiste, w końcu kto inny, jak nie matka ma rozmawiać ze swoją córką na te tematy? Okazuje się jednak, że tak się nie dzieje.” – dla tłumaczy Agnieszka Górecka. Celem projektu „Porozmawiajmy Mamo” jest przekazanie mamom pomocnych narzędzi do rozmowy z córką, nie tylko w kontekście nadchodzących zmian fizjologicznych, ale co ważniejsze – zmian związanych z psychiką i emocjami młodej, dojrzewającej kobiety. Impulsem do rozpoczęcia kampanii były wyniki badania przeprowadzonego w 2018 roku przez Kantar Polska na zlecenie marki No-Spa. Badanie realizowane w formie blisko 100 godzin rozmów z mamami oraz nastolatkami, pokazało wyraźnie, że większość matek nie wie jak rozmawiać z córkami na temat menstruacji i dojrzewania. Miesiączka w wielu polskich domach jest wciąż po prostu tematem tabu, a ciężar przygotowania dziewczynki do zmian towarzyszących dojrzewaniu świadomie przenoszony jest na szkołę. Brak szczerej rozmowy sprawia, że miesiączka, która powinna być czymś naturalnym, budzi duże negatywne emocje – stres, skrępowanie, niepewność, strach, obawę przed bólem i rozczarowaniem. Dziewczynkom często brakuje tak potrzebnego w tym czasie „emocjonalnego przewodnika”, jakim powinna być matka. Czemu w dzisiejszych czasach dojrzewanie wciąż jest tematem tabu? – „Mam wrażenie, że w tej kwestii przez dwadzieścia lat niewiele się zmieniło. Oczywiście, pojawił się powszechny dostęp do Internetu, ale wciąż brakuje takiej pewności, że dojrzewanie, że zmiany w ciałach są czymś naturalnym, a nie wstydliwym. Mamy więc dostęp do mnóstwa rzetelnych informacji, ale nie umiemy ich młodym ludziom przekazać w sposób naturalny.” – komentuje ekspertka. Istotne jest, aby nastoletni chłopcy nie byli wyłączani z rozmów o miesiączce oraz dojrzewaniu dziewcząt. Są ich kolegami z klasy, przyjaciółmi, chłopakami, a w przyszłości mężami oraz ojcami córek. Nie ma żadnego powodu, dla którego nie mieliby posiadać wiedzy odnośnie cyklu menstruacyjnego. Poza tym, to niewiedza jest najczęstszym źródłem niechęci i obrzydzenia oraz podtrzymuje tabu wokół miesiączki. Tak samo jak ważne jest, by mamy rozmawiały o miesiączce z córkami, mamy synów również nie powinny pomijać tego tematu. To właśnie one są dla chłopców najbliższymi na tym etapie kobietami. Mają okres, doświadczają zmian zachodzących w cyklu, a synowie na co dzień to obserwują. Chłopak, tak samo jak dziewczynka, powinien wiedzieć czym jest miesiączka, jak przebiega, że czasem towarzyszy jej ból i dyskomfort. Chłopiec, który będzie posiadał taką wiedzę i dla którego ten temat nie stanowi tabu, nie będzie wyśmiewał swoich koleżanek gdy usłyszy, że mają okres lub wypadnie im z plecaka podpaska. Nie będzie reagował wstydem, czy zażenowaniem przy poruszaniu tego tematu, tylko potraktuje go jako coś naturalnego. Gdzie matki mogą szukać pomocy, jeśli chcą zacząć rozmowy ze swoimi córkami na temat seksualności? Zapytaliśmy o tę kwestię dziennikarkę Odetę Moro: – „Rozmowy o dojrzewaniu to zawsze była kwestia trudna i często obydwu stronom jest niewygodnie i niezręcznie. Dlatego tak bardzo się cieszę, że już za chwilę rusza kampania Porozmawiajmy Mamo – może ona pokaże potrzebę rozmowy między matką, a córką. Dodatkowo, ruszy cała platforma edukacyjna dla mam, które mieszkają w odległych zakątkach Polski i nie mają możliwości spotkania się z ekspertem w tych dziedzinach. Dzięki temu będą mogły uzyskać odpowiednią wiedzę w Internecie. Rusza kanał na platformie YouTube, które będą namawiać do sprawdzenia, czy nasze relacje matka-córka są wystarczające i czy sama rozmowa wystarczy. Dodatkowo, od września do listopada będą pojawiać się webinaria, z ekspertami, którzy będą do dyspozycji każdej mamy, mającej zasięg internetowy.” – tłumaczy Odeta Moro. Artykuł Szczera rozmowa buduje więź matki z córką pochodzi z serwisu NewsrmTV.
Ze wstępnych ustaleń wynikało też, że ostatni kontakt telefoniczny miała (matka 45-latki - przyp. red.) z córką 9 lutego, a z wnuczką 10 lutego. Rozmowa w południe w RMF FM i Radiu
Relacja matki i córki jest unikalna i zupełnie inna niż bliskość między matką i synem. To wyjątkowe, kobiece połączenie można jednak łatwo zniszczyć, a toksyczne zachowania matki mogą wpływać na całe życie córki. Ignorowanie Rywalizacja Kontrolowanie Dystans Odwrócenie ról Wymaganie perfekcjonizmu Oczernianie Więź z matką to dla wielu osób najsilniejsza relacja, jakiej można doświadczyć. Kontakt ten może być trudny, ale kształtuje cały nasz świat. To właśnie matka przekazuje nam wzorce zachowań, daje (lub zabiera) poczucie bezpieczeństwa, uczy nas kontaktu z innymi ludźmi. Potrafi wyczuć nastrój i emocje córki. Badania potwierdzają, że matka i córka mają podobnie zbudowaną część mózgu odpowiadającą za emocje, dlatego czasem mogą mieć wrażenie, że porozumiewają się bez słów. Do pewnego etapu (a czasem i przez całe życie) to właśnie matka jest największym autorytetem dla córki. Jej zachowania i słowa są najważniejsze, to z nich czerpiemy siłę i motywację, ale nie zawsze musi tak względu na to, jak silna jest relacja matki i córki, gdy staje się toksyczna, ma wpływ na każdą sferę życia dziecka. Toksyczne zachowania matki niszczą poczucie własnej wartości córki i uniemożliwiają normalne życie w społeczeństwie. Bezwarunkowa miłość do matki sprawia, że nie potrafimy spojrzeć na jej destrukcyjne zachowania obiektywnie, trudno też „odciąć się” od nich. Jakie zachowania najbardziej psują relację matki i córki?IgnorowanieDla dziecka nie ma nic gorszego, niż lekceważenie przez matkę. Jest to bolesne doświadczenie już dla małych dzieci, które nie rozumieją, dlaczego ich sprawy nie są wystarczająco interesujące dla mamy, która jest dla nich najważniejsza. Ignorowanie dziecka dotyczy zarówno codziennej rozmowy, jak i umniejszania ważnych osiągnięć. Lekceważone dzieci czują, że nie są warte uwagi, również gdy dorastają. Osobom takim ciężko zbudować relację, wątpią w siebie, a jednocześnie odczuwają ogromną tęsknotę za matką i córką często dochodzi do rywalizacji. To naturalny, podświadomy proces, w którym nie ma nic złego, dopóki nie jest podsycany przez matkę. Problem pojawia się, gdy matka staje się zazdrosna o córkę i narzuca niezdrową konkurencję. Może to wywołać wiele kompleksów u dziecka, które chcąc zadowolić matkę, będzie próbowało doprowadzić do swojej porażki w wielu dziedzinach. KontrolowanieNiektóre matki sprawdzają swoje dzieci, ponieważ po prostu się o nie martwią. Jednak nadmierna kontrola nie zawsze musi wynikać z troski. W niektórych przypadkach ma na celu pokazanie córce, że matka dużo lepiej wie, jakie decyzje powinno podejmować jej dziecko. Kontrola wiąże się z narzucaniem własnego zdania. Jeżeli matka cały czas kontroluje córkę, traci ona zdolność do podejmowania własnych, odpowiedzialnych emocjonalny objawia się brakiem zainteresowania potrzebami dziecka. Matka, która czuje dystans do córki, nie jest w stanie reagować na jej potrzeby i uczucia. Problemem w takiej relacji jest również brak bliskości. Zdystansowane matki nie przytulają i nie całują dzieci, co w dorosłym życiu objawia się nadmierną potrzebą poszukiwania relacji z innymi. Córki, które nie otrzymały wystarczająco dużo miłości od matek, są narażone na manipulację i toksyczne rólNiektóre matki, czując nieporadność, starają się wymusić opiekuńczość u dziecka. Już w dzieciństwie oczekują od córek, że będą wyręczać je w codziennych obowiązkach. Prowadzi to do toksycznego odwrócenia ról. Córka staje się odpowiedzialna za matkę w każdej sferze, przez co nie może rozwijać się tak, jak rówieśnicy. Córki nieporadnych matek, gdy dorastają, czują, że nie miały w swoim życiu czasu na normalne dzieciństwo. Wymaganie perfekcjonizmuNiektóre matki mierzą swoją własną wartość poprzez osiągnięcia córki. Chcą być dumne z sukcesów córek i od najmłodszych lat uczą je, że to ambicja i perfekcjonizm są najważniejsze w życiu. Odnosi się to również do wyglądu. Niestety, matkę perfekcjonistkę trudno zadowolić, dlatego niektóre córki mogą po pewnym czasie zrezygnować z wszelkich aspiracji, co jest pewnego rodzaju krytykowanie dziecka to jeden z poważnych objawów przemocy emocjonalnej. Polega na wykorzystaniu przewagi dorosłego nad dzieckiem i narusza jego godność osobistą. Zawstydzanie i upokarzanie dziecka (także w towarzystwie innych ludzi) sprawia, że dziecko czuje się zawstydzone i gorsze od innych. Odczuwa wiele negatywnych emocji (poczucie krzywdy, ból, niezrozumienie), za które często obwinia siebie. Dzieci toksycznych matek mogą reagować różnie na tego typu zachowanie. Niektóre z nich starają się być „grzeczne”, chcąc zyskać aprobatę mamy. Inne zaczynają reagować na ciągłe zaczepki, co prowadzi do nasilenia konfliktu. Źródło:
Zaginęły matka z córką. Poszukiwania matki Kobiety przepadły jak kamień w wodę. Od 10 lutego 2022 roku nie wiadomo gdzie są i czy ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. 45-letnia Aleksandra Wieczorek i jej 15-letnia córka Oliwia Wieczorek wyszły z mieszkania przy ulicy Bienia w Częstochowie.
Adobe Stock/Marko, Facebook Wolontariusze pomagający ukraińskim uchodźcom są świadkami scen, które na długo pozostają w pamięci. Pewna mama, która przed wojną uciekła z 6-letnią córką, nie chciała wybrać smaku soczku dla dziecka. Wzięła za to jedną bombonierkę. Jej tłumaczenia wzruszają do łez. Wolontariuszka opisała wzruszającą scenę: podczas pakowania paczki dla ukraińskiej mamy z dzieckiem doszło do rozmowy, która nikogo nie pozostawia obojętnym. Ukraińskie mamy: „Jak to wytłumaczyć dzieciom?” Sytuację opisała kobieta, która szykowała dary dla ukraińskich uchodźców. Gdy pakowała rzeczy dla mamy i jej córki, poprosiła Ukrainkę o wybranie smaku soczków dla dziecka. Ta odmówiła, poprosiła o jakikolwiek sok. Dlaczego? Okazało się, że w ten sposób mama próbuje nauczyć swoje kilkuletnie dziecko, że nie może już więcej grymasić, tylko jeść to, co jej dają. „Żyjemy dzięki dobrym ludziom, którzy dają nam mieszkanie, ubranie i jedzenie” – przytacza jej słowa wolontariuszka. „Jak ja mam jej wytłumaczyć, że tydzień temu miała swoje koleżanki, zabawki i pokój, a teraz nie mamy nic?” – zapytała mama bezradnie. Jedną rzecz spośród darów mama wybrała jednak samodzielnie – bombonierkę, ale tylko jedną. Po co? Żeby przynajmniej w ten sposób odwdzięczyć się ludziom, którzy przyjęli ją z dzieckiem pod swój dach. Facebook Komentarz został udostępniony na profilu Make Life Harder na Instagramie. Został opublikowany za zgodą autorki, która rozmawiała z ukraińską uchodźczynią. Piszemy też o: Dzieci na zamówienie. 19 niemowlaków uwięzionych w schronie Przewiózł do granicy 2,5 tysiąca ludzi, w tym chore dzieci Jak ukraińskie dzieci przeżywają wojnę? Adobe, Getmilitaryphotos / Instagram, @davidmelero_ Spotkanie ojca z córką. Szczęścia dziecka nie można opisać „Tatusiu!” – z tymi słowami dziewczynka rzuca się w ramiona ojca. Wzruszający moment uchwycił hiszpański fotograf David Melero Pena. Do ponownego spotkania po dramatycznej rozłące doszło 6 marca na granicy polsko-ukraińskiej w Medyce. Rozdzierające serce nagranie umieścił na swoim koncie na Instagramie hiszpański fotograf David Melero Pena. Krótki filmik zaczyna się sceną, w której córka wtula się w ramiona ojca. Co chwilę pokrzykuje „Tatuś! Tatuś!”. Dziewczynka promienieje szczęściem. Jednak mężczyzna w pełnym skupieniu skanuje otoczenie. Być może boi się o życie swoje i rodziny. Dzieci bez ojców Według szacunków Organizacji Narodów Zjednoczonych w ostatnich dniach ponad 2 miliony Ukraińców uciekło ze swojego kraju od początku rosyjskiej inwazji w Ukrainie, a ich liczba stale rośnie. Wojna rozbija rodziny, a najbardziej cierpią niewinne dzieci. „Po prostu nie mam słów”, w ten sposób całą sytuację skomentował fotograf. Polska gościnność znana na całym świecie „W tym tempie sytuacja wydaje się być największym kryzysem uchodźczym w Europie w tym stuleciu”, informuje rzeczniczka agencji ONZ ds. uchodźców Shabia Mantoo. Uchodźcy kierują się do takich krajów jak Rumunia i Węgry. Jednak, jak zauważa „Newsweek”, Polska przyjęła największą liczbę osób w kryzysie uchodźczym. Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez People Magazine (@people) Źródło: Instagram @people Piszemy też o: 12-latka uciekała z babcią. Kobieta zmarła, dziewczynka ma wrócić do Ukrainy Przyjęła rodzinę uchodźców pod swój dach – podniesiono jej czynsz. Rafał Trzaskowski uspokaja Dania ukraińskie dla dzieci: co jedzą dzieci z Ukrainy? Lista potraw sudok1, polya_olya/Adobe Stock 12-latka uciekała z babcią. Kobieta zmarła, dziewczynka ma wrócić do Ukrainy Rodzinna tragedia wydarzyła się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Po kilku dniach od przekroczenia granicy nagle zmarła babcia dwunastoletniej dziewczynki, dla której kobieta była jedyną opiekunką tu w Polsce. Rodzina chce, aby dziecko wróciło do Ukrainy. Kobieta zmarła z przyczyn naturalnych, zostawiając na obczyźnie wnuczkę. Dzieckiem zaopiekowali się urzędnicy, planowali też pochować jej babcię na koszt miasta na lokalnym cmentarzu. Stanie się jednak inaczej. Matka dziewczynki postanowiła, że zabierze córkę i prochy babci do Ukrainy. Jak podaje przyjechała już do Ostrowca Świętokrzyskiego, aby załatwić formalności i przygotować córkę do podróży do ogarniętego wojną kraju. Rodzinne dramaty w tle wojny Wojna odbiera nie tylko życie, majątek i poczucie bezpieczeństwa. Wiele kobiet i dzieci ucieka, zostawiając mężów i ojców w Ukrainie, dzieci rozstają się z ojcami i dziadkami, którzy nie decydują się uciekać. W drodze do granicy gubią się dzieci albo zostają bez opieki bliskiej osoby, bo ta umiera, jak babcia dwunastolatki w Ostrowcu Świętokrzyskim. Rodziny zmuszone są świadomie się rozdzielić lub tracą ze sobą kontakt w wyniku zamieszania związanego z ucieczką. Porody w schronach, przerwane leczenie onkologiczne... Do 15 marca do Polski uciekło ponad 1,8 miliona uchodźców wojennych z Ukrainy. W większości to kobiety i dzieci, dla których przekroczenie granicy nie zawsze oznacza koniec kłopotów i bezpieczeństwo, tak jak dla dwunastolatki, która po stracie babci wróci niebawem z matką do Ukrainy. Źródło: Piszemy też o: 12-latka z Ukrainy prawie pokonała raka. Wojna przerwała leczenie Ciche ofiary wojny: ciężarne i noworodki Przyjęła uchodźców. Podniesiono jej czynsz sorapop/Adobe Stock Przyjmowanie ukraińskich dzieci do szkoły – zasady, formy wsparcia, o co warto zadbać Przyjmowanie dzieci ukraińskich do szkół stało się faktem. Każde dziecko w wieku szkolnym uciekające z Ukrainy będzie przyjęte do publicznej szkoły polskiej. Opisujemy, jakie zasady obowiązują przy zapisywaniu ukraińskich uczniów do szkoły i na co należy zwrócić uwagę, aby okres adaptacji ucznia z Ukrainy w polskiej szkole przebiegał jak najlepiej. Oto najważniejsze informacje dotyczące rozpoczęcia edukacji przez dzieci uchodźców na terenie Polski. Blisko połowa uchodźców z Ukrainy to dzieci, które w chwili wybuchu wojny były w trakcie nauki szkolnej albo niebawem powinny ją rozpocząć. Polska prowadzi obecnie zapisy ukraińskich dzieci do szkół. Do 11 marca 2022 roku do polskich szkól zostało przyjętych około 11,5 tysiąca uczniów z Ukrainy. To niewielka część ukraińskich dzieci. W Polsce może być ich już ponad 500 tysięcy. Należy spodziewać się, że z tygodnia na tydzień uczniów z Ukrainy w polskich szkołach będzie coraz więcej. Wszyscy uczniowie z Ukrainy mogą kontynuować edukację w polskich placówkach szkolnych, a dzieci, które niedługo wkroczą w wiek szkolny, będą mogły ją u nas rozpocząć. Procedury przyjmowania do szkoły zostały uproszczone, a rząd wraz z samorządami organizuje specjalne oddziały przygotowawcze dla dzieci z Ukrainy . Poniżej podajemy zasady, na jakich ukraińskie dzieci mogą uczęszczać do szkół w Polsce. Spis treści: Zasady przyjmowania dzieci ukraińskich do szkoły Wsparcie dla dzieci ukraińskich w polskich szkołach Przyjmowanie dzieci ukraińskich do szkoły – o co warto zadbać? Zasady przyjmowania dzieci ukraińskich do szkoły Dzieci i młodzież z Ukrainy są przyjmowani do szkół publicznych na takich samych zasadach jak polskie dzieci. Może im jednak przysługiwać szereg dodatkowych zajęć. Co ważne: przyjęcia do szkół odbywają się przez cały czas trwania roku szkolnego. Ukraińskie dziecko może rozpocząć naukę w dowolnym momencie po przybyciu do naszego kraju. „Przewidywaliśmy, że proces zapisywania się do szkół będzie odroczony, bo najpierw trzeba przybyć, zakwaterować się, odetchnąć nieco, wypocząć, zdjąć z siebie traumę, którą przeżywali. Dopiero wtedy jest decyzja o pójściu do szkoły” – mówił minister edukacji Przemysław Czarnek podczas briefingu prasowego 6 marca 2022. Do jakiej... Jak pobrać i aktywować bon turystyczny: instrukcja rejestracji na PUE ZUS (krok po kroku) Ukraińskie imiona: męskie i żeńskie + tłumaczenie imion ukraińskich Mądre i piękne cytaty na urodziny –​ 22 sentencje urodzinowe Ile wypada dać na chrzciny w 2022 roku? – kwoty dla rodziny, chrzestnych i gości Gdzie nad morze z dzieckiem? TOP 10 sprawdzonych miejsc dla rodzin z maluchami Ospa u dziecka a wychodzenie na dwór: jak długo będziecie w domu? Czy podczas ospy można wychodzić? 5 dni opieki na dziecko – wszystko, co trzeba wiedzieć o nowym urlopie PESEL po 2000 - zasady jego ustalania Najczęściej nadawane hiszpańskie imiona - ich znaczenie oraz polskie odpowiedniki Gdzie można wykorzystać bon turystyczny – lista podmiotów + zmiany przepisów Urlop ojcowski 2022: ile dni, ile płatny, wniosek, dokumenty Przedmioty w 4 klasie – czego będzie uczyć się dziecko? 300 plus 2022 – dla kogo, kiedy składać wniosek? Co na komary dla niemowląt: co wolno stosować, czego unikać? Urwany kleszcz: czy usuwać główkę kleszcza, gdy dojdzie do jej oderwania? Bon turystyczny – atrakcje dla dzieci, za które można płacić bonem 300 plus dla zerówki w 2022 roku – czy Dobry Start obejmuje sześciolatki? Jak wygląda rekrutacja do liceum 2022/2023? Jak dostać się do dobrego liceum?
Tłumaczenia w kontekście hasła "zwykle sprawy matki z córką" z polskiego na angielski od Reverso Context: Chyba zwykle sprawy matki z córką. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Jak rozmawiać z dzieckiem o rozwodzie? Rozwód rodziców jest zawsze negatywnym przeżyciem dla dziecka, dlatego trzeba o nim z dzićmi rozmawiać. Rozwód nie musi jednak być doświadczeniem destrukcyjnym. Radzimy, jak rozmawiać z dzieckiem o rozwodzie, aby zaoszczędzić wielu przykrych doświadczeń z nim związanych? Dziecko nie powinno czuć, że w wyniku rozwodu bezpowrotnie traci jednego z rodziców. Dlatego tak ważna jest rozmowa o ich rozstaniu. Najlepiej przeprowadzić ją wspólnie z mężem/żoną, jak najszybciej po ostatecznej decyzji. Warto się do tej rozmowy przygotować, omawiając z drugą stroną, co zostanie powiedziane, by nie sprzeczać się przy dziecku, nie mówić źle o jego mamie/tacie. Spis treściRozwód rodzicó: jak rozmawiać z dzieckiem?Rozwód rodziców: rodzi lęk i agresję...Rozwód: dziecku trzeba mówić tylko prawdęRozwód a dziecko: problem zaczyna się wcześniejRozwód rodziców: najważniejsze to nie stracić kontaktu z drugim rodzicemPo rozwodzie: co dalej z dzieckiem? Rozwód a podział opieki nad dziećmi Rozwód rodzicó: jak rozmawiać z dzieckiem? Jak rozmawiać z dzieckiem o rozwodzie? Bardzo ważne są warunki rozmowy – nie powinien poganiać nas czas czy dzwoniący telefon. W czasie rozmowy z dzieckiem ważne jest nie tylko, co mówimy, ale jak mówimy. Przeczytaj: Opieka nad dzieckiem po rozwodzie. Mecenas odpowiada na najczęstsze pytania mam Dobrze jest starać się opanować emocje. Nasze roztrzęsienie czy zdruzgotanie udzieli się dziecku i wzbudzi w nim poczucie zagrożenia, a często konieczność chronienia jednego z rodziców. Nie należy wchodzić w rolę sędziego czy oczekiwać zbyt wiele, na przykład że dziecko to właśnie ciebie zrozumie czy stanie po twojej stronie. Rozwód rodziców: rodzi lęk i agresję... Rozwód wpływa na relacje dziecka nie tylko z rodzicami, ale też z siostrą, bratem, kolegami, nauczycielami. W kontaktach z rówieśnikami czy rodzeństwem dzieci z rodzin rozwiedzionych wykazują mniejszą życzliwość i mniejszą wrażliwość na krzywdę innych. Dowiedz się: 25 lat badań nad rozwodami - wniosek? „To najgorsza krzywda, jaką możecie wyrządzić dziecku” Są bardziej agresywne, wrogie, często bardzo lękowe. Związane jest to z koniecznością chronienia siebie i utratą poczucia bezpieczeństwa. Takie dzieci popadają w konflikty. Nauczyciele często postrzegają je jako krnąbrne, uparte i złośliwe. Często też dzieci rozwiedzionych rodziców więcej czasu spędzają właśnie z nimi niż z rówieśnikami. Przeprowadzki, przerzucanie od mamy do taty nie ułatwia budowania więzi rówieśniczych ani podtrzymywania przyjaźni! Zapamiętaj! Po dwóch–trzech latach od rozwodu większość dzieci przystosowuje się do nowej sytuacji. Bardzo ważne jest, aby w tym czasie zapewnić dziecku jak najczęstszy kontakt z rodzicem, który nie sprawuje nad nim codziennej opieki. Rozwód: dziecku trzeba mówić tylko prawdę Dzieciom należy mówić prawdę, dawać im jednoznaczne uczciwe wyjaśnienia, co nie oznacza drastycznych szczegółów czy omawiania spraw dorosłych. Oto przykład: „Tata i ja od dłuższego czasu próbowaliśmy rozwiązać różne problemy między nami. Doszliśmy do wniosku, że nie możemy już ze sobą mieszkać i postanowiliśmy się rozwieść. To bolesna decyzja. Oboje bardzo cię kochamy i nigdy nie przestaniemy cię kochać. Zrobimy wszystko, żebyś nadal miał/a mamę i tatę, tak jak dotychczas, ale będziemy mieszkać oddzielnie”. Ważne, by uznać uczucia dziecka, pozwolić mu się wypłakać, wykrzyczeć, wyrazić żal, gniew. Może się też zdarzyć, że trzeba będzie powiedzieć dziecku ponownie o tej decyzji, kiedy będzie podejmowało różne próby zatrzymania rodzica w domu. Przeczytaj: Rozwód a dziecko - jak rozstanie rodziców wpływa na dzieci? Rozwód a dziecko: problem zaczyna się wcześniej W sytuacji rozwodu najbardziej negatywnie na dzieci wpływa nie rozstanie z jednym z rodziców, ale bycie świadkiem i uczestnikiem konfliktu między rodzicami jeszcze przed rozwodem. Unikanie jawnego konfliktu jest więc najlepszym środkiem zapobiegawczym przed negatywnymi skutkami rozwodu. Oprócz konfliktów między rodzicami trudne dla dziecka są zmiany w ich zachowaniu, ich stosunek do dziecka, czasem nowe i niekonsekwentne metody wychowawcze. Rodzice w sytuacjach rozwodu działają bowiem często pod wpływem stresu, a relacje z dzieckiem się pogarszają. Czasem rodzic staje się bardziej dyscyplinujący, narzuca dziecku swoje wymagania, a jednocześnie w niektórych sytuacjach okazuje mu mniej uczuć. A czasem wręcz przeciwnie – aby złagodzić skutki rozwodu, staje się zbyt pobłażliwy i uległy. Innym znów razem rodzice są tak pochłonięci walką między sobą, że zupełnie zapominają o dzieciach. Dziecko musi mieć możliwość porozmawiania z kimś bliskim o swojej trudnej sytuacji. Zachęcaj je więc do kontaktów z rówieśnikami, sam bądź inicjatorem rozmowy, opowiedz o innych dzieciach, których rodzice się rozwiedli. Mów otwarcie, czego można się bać i jak ty możesz pomóc synowi lub córce w tej sytuacji. Zapewniaj o swojej miłości i o tym, że rodzicem jest się do końca życia i nic tego nie zmieni. Zobacz: Czy dziecko może przystąpić do komunii, gdy rodzice są po rozwodzie? Rozwód rodziców: najważniejsze to nie stracić kontaktu z drugim rodzicem Badania pokazują, że częste regularne kontakty z rodzicem niemieszkającym z dzieckiem zmniejszają ryzyko problemów wychowawczych i zwiększają szansę na jego przystosowanie się do nowej sytuacji. Dlatego tak ważne jest, by wraz z rozwodem rodziców dziecko nie traciło jednego z nich. Obydwoje rodzice, a zwłaszcza ten, który mieszka z dzieckiem, powinni „wciągać” w wychowanie drugą stronę. Należy dbać o regularne spotkania dziecka z drugim rodzicem. Ten z kolei powinien dobrze planować swój harmonogram zajęć, by dotrzymywać obietnic i stawiać się na oczekiwane przez dziecko spotkanie. Po rozwodzie: co dalej z dzieckiem? Uniknięcie sporu sądowego o dziecko jest dużym krokiem naprzód. Walka na sali sądowej, wzajemna wrogość rodziców odbija się negatywnie na kontaktach z dzieckiem. Jeśli trudno się wam porozumieć, nie widzicie szansy na konstruktywną rozmowę i chcecie dogadać się bez pośrednictwa sądu, skorzystajcie z mediacji rodzinnej. Dowiedz się: Pozew rozwodowy: jak napisać pozew o rozwód? Wzór, koszt Dzięki pomocy profesjonalnego mediatora można ustalić wiele trudnych, okołorozwodowych spraw. W rozmowach z byłym małżonkiem o dziecku warto odłożyć urazy na bok, by wypracować poprawne relacje i nie utrudniać sobie roli matki/ojca. Dawaj dobry przykład, pierwsza/pierwszy informuj drugą stronę o różnych wychowawczych sprawach. Wymieniajcie się informacjami o dziecku i wspólnie podejmujcie ważne decyzje na jego temat. Kłótnia z eksmałżonkiem w obecności dziecka przynosi mu wiele szkody i cierpienia. Dając dziecku szansę obserwowania rodziców zgodnie ze sobą rozmawiających po rozwodzie, wzmacniacie jego poczucie bezpieczeństwa. Dziecko nie może być wikłane w konflikty rodziców i nie powinno pełnić żadnych „dorosłych” ról. Czynienie z niego szpiega, posłańca, mediatora, kozła ofiarnego czy powiernika jest ponad jego siły. Wypytywanie dziecka o życie drugiego rodzica, zmuszanie do przekazywania mu informacji, osądzania, kto ma rację w sporze, oczekiwanie, że wysłucha waszych żalów, będzie osobą do odreagowania stresów czy stanie się niańką dla rodzeństwa, znacząco potęguje cierpienie i stres. Każde dziecko ma naturalną potrzebę kochania obydwojga rodziców, nie należy więc pytać, kogo kocha bardziej, z kim chciałoby mieszkać czy spędzić wakacje!
\n\n\n rozmowa matki z córką
Policjanci odnaleźli w poniedziałek 21 lutego zwłoki dwóch kobiet i martwego psa w lesie w Romanowie w powiecie częstochowskim. Niestety wszystko wskazuje na to, że to matka i córka z
Relacje na linii matka – córka bywają pełne zawirowań, lecz to one w dużej mierze kształtują nasz świat. Kiedy dorastamy, matka przekazuje nam wzorce kobiecości i to od niej podświadomie uczymy się, jak postrzegać samą siebie. Co jednak dzieje się w przypadku matki, która przejawia zbytnią kontrolę lub nieświadomie krytykuje każdy nasz wybór i czyn? Czy jesteś tą kobietą, która była zawsze „niewystarczająca? O tym, jaki wpływ mają słowa wypowiadane do córki od najmłodszych lat, mówi w rozmowie z Hello Zdrowie Patrycja Juszkat, mediatorka specjalizująca się w sprawach rodzinnych. Ewa Wojciechowska: Drobne gesty czy słowa wypowiadane przez matkę typu „masz za słabe stopnie, nie jedz tyle, mogłabyś zrobić sobie ładniejszy manicure, w tej sukience wyglądasz tak normalnie, masz złych znajomych” w jaki sposób są odbierane przez córkę? Jak działa na psychikę nastolatki taka ciągła krytyka? Patrycja Juszkat: Dla małych dzieci rodzice są całym światem. Od maleńkości przeglądamy się ich w gestach, wyrazie twarzy, tonie głosu niczym w zwierciadle i odnajdujemy tam informacje o nas samych. Jeżeli wychowywaliśmy się w pełnym ciepła i bliskości domu, a nasi rodzice zauważali i starali się odpowiadać na nasze potrzeby, również te emocjonalne – czuliśmy, że jesteśmy dla nich wartością. Mieliśmy poczucie, że jako małe istoty swoją obecnością wnosimy wartość – autentycznie wzbogacamy ich życie. To bardzo ważne. Przekaz, który dostajemy od najbliższych nam osób, niesiemy ze sobą przez długie lata. Bywa, że to, co otrzymamy na starcie, utrudnia nam wędrówkę. Sprawia, że czujemy się bezwartościowi, mamy trudności z budowaniem dobrych, wspierających relacji, łatwo się poddajemy, rezygnujemy lub przeciwnie, popadamy w perfekcjonizm. Przykładowo… Wyobraźmy sobie taką sytuację. Kilkuletnia, pełna życia i radości dziewczynka podskakuje z podekscytowania. W pewnej chwili maleńka rączka natrafia na ukochany wazon mamy, który z impetem ląduje na podłodze. Odgłos tłuczonej porcelany sprawia, że dziewczynka truchleje. Jej serce zaczyna bić szybciej, oddech staje się płytszy, ciało nieruchomieje. Dziewczynka z przerażeniem wpatruje się w kawałki rozbitego wazonu, a do jej oczu napływają łzy. Czuje niepewność: Jak zareaguje ukochana mama? Czy przytuli, ukoi dziecięcy smutek i przerażenie? Czy w jej ramionach dziewczynka poczuje się bezpiecznie? W oczach, wyrazie twarzy odnajdzie łagodność i troskę? I tu wszystko zależy od reakcji mamy. Być może kobieta najpierw zaopiekuje się emocjami córki, utuli, a później pokaże, w jaki sposób poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Uśmiechając się, serdecznie poprosi o pomoc w przyniesieniu zmiotki i szufelki. A może razem z córką skleją zniszczony wazon lub stworzą nowy świetnie się przy tym bawiąc. W tym przykładzie dziewczynka otrzyma do swojego „plecaka z życiowymi doświadczeniami” bardzo istotną informację: „Wszystko ze mną ok. Wciąż jestem wartościowym człowiekiem. Nie jestem zepsuta, zła, niezdarna”. Dowiaduje się, że trudne sytuacje są naturalną, nieodłączną częścią naszego życia, że warto skupiać się na poszukiwaniu rozwiązań napotkanych problemów. I że takie wspólne poszukiwania mogą dodatkowo wzmacniać więź z innymi ludźmi. Patrycja Juszkat, mediatorka Dziewczynka, którą surowo karano za okazywanie złości i wzmacniano postawę bycia „grzeczną” i posłuszną, może mieć problem z asertywnością, dbaniem o swoje granice. Może odczuwać druzgoczącą niemoc i bezsilność Nie wszystkie matki jednak są tak wyrozumiałe… Zastanówmy się teraz, jaki przekaz otrzyma dziewczynka, kiedy jej mama zareaguje w zupełnie inny sposób. Kiedy zamiast życzliwego wsparcia zaleje ją potok ostrych słów wypowiedzianych donośnym, surowym tonem? Kiedy twarz mamy będzie wyrażać wściekłość, a córka usłyszy, że jest nieznośna i nieusłuchana, że jest do niczego i na pewno nie kocha mamy. W końcu gdyby tak było, to nie przysparzałaby jej tylu zmartwień i kłopotów. I powinna brać przykład z innych, „grzeczniejszych” dzieci. Być może mama odeśle ją do siebie, aby ta „przemyślała” swoje zachowanie. Oczami wyobraźni widzimy, jak dziewczynka ze spuszczoną głową maszeruje w kierunku swojego pokoju. Tej nocy, poszukując źródła ciepła i poczucia bezpieczeństwa, zawinięta mocno w kołdrę, ściskając ukochanego pluszaka, zasypia z poczuciem winy i ogromnej, przeszywającej wręcz samotności. Rano niepewnie wdrapuje się na kolana mamy, wyrażając skruchę. Mama przytula ją i szepcze „Jak możesz być dla mnie taka niedobra, do grobu mnie wpędzisz. No już dobrze, idź się bawić”. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Odporność, Good Aging, Energia, Mama, Beauty Wimin Zestaw z myślą o dziecku, 30 saszetek 139,00 zł Mama Naturell Folian Forte, 30 tabletek 14,25 zł Mama Estabiom Mama, Suplement diety, 20 kapsułek 28,39 zł Mama WIMIN Myślę o dziecku, 30 kaps. 59,00 zł Przekłada się to na relacje córki w dorosłym życiu z innymi osobami? Ogromnie! Wyobraźmy sobie teraz, że przez pierwsze kilkanaście lat swojego życia dziewczynka zbiera do swojego „plecaka” setki, a może nawet tysiące takich doświadczeń. Cały czas słyszy, że nie jest dość dobra, że krzywo biega, że powinna się bardziej postarać, że czemu tylko piątka z minusem, że grzeczne dziewczynki się tak brzydko nie złoszczą, że jak będzie tak płakać to ją „Pan weźmie”, że jest zdolna, ale leniwa i pewnie z własnego doświadczenia moglibyśmy dopisać tu jeszcze wiele innych przykładów. Dziewczynka przeglądając się w oczach takiej matki zapewne wyciągnie wniosek, że jest z nią coś nie tak. Przecież, gdyby się tylko bardziej postarała, mama otoczyłaby ją miłością. I taki przekaz zapewne zabierze w swoją życiową podróż. Będzie on miał znaczący wpływ na charakter relacji, które będzie budować z innymi ludźmi, a także na to, w jaki sposób ta mała dziewczynka już jako dorosła kobieta będzie o sobie myśleć i jak będzie siebie traktować. Czy będzie bardziej krytyczna wobec siebie czy może łagodna i wspierająca. Czy będzie traktować siebie z szacunkiem, dbać o swoje granice? Czy będzie potrafiła powiedzieć „nie”? Czy będzie stawiać potrzeby innych przed swoimi, a z obawy przed odrzuceniem będzie zgadzać się na to, co dla niej niekorzystne i niewspierające? Większość z nas robi profesurę z analizy swoich rodziców, zarzekając się, że nie będziemy zachowywać się tak jak oni, a potem słyszymy głos swojej mamy w naszym. To znaczy, że nasza tożsamość nie do końca jest „nasza”? Słowa rodziców oraz sposób, w jaki je wypowiadają, mają ogromną moc. Z czasem, w procesie internalizacji stają się one wewnętrznym głosem młodego, a później dorosłego już człowieka. To są najczęściej osoby, które spotykam w swoim gabinecie. Pomimo ogromnych sukcesów, zawrotnej kariery gdzieś z tyłu głowy pojawia się cichy głos, który w krytycznych momentach przypomina „Przecież ty się w ogóle na tym nie znasz!”, „Prędzej czy później inni poznają się na tobie, jesteś do niczego!”, niosąc ze sobą poczucie nieadekwatności, zwątpienia czy wstydu. To są też osoby, które z obawy przed porażką i wystawieniem się na potencjalną krytykę, unikają podejmowania jakichkolwiek działań, spędzają całe dnie scrollując telefon, oglądając telewizję i zamykając się w czterech ścianach. W relacji, w obliczu trudności zamykają się w sobie i wycofują lub przeciwnie czując, że partner dotyka ich bolesnego miejsca, reagują ostrą krytyką. Inne jeszcze wieczorną porą odczuwają dojmującą pustkę i rozpacz małej, skarconej i pozostawionej samej sobie dziewczynki. Na takich fundamentach można zbudować zdrową relację z własnymi dziećmi? Może być tak, że kiedy nie mamy doświadczenia bezpiecznej, bliskiej więzi z najważniejszymi dla nas opiekunami, to trudniej nam będzie stworzyć taką relację z naszymi dziećmi. Bywa, że małe istotki dotykają naszych dziecięcych ran: bycia niesłyszaną, niedocenianą, niebraną pod uwagę. I kiedy trzylatek krzyczy nam w twarz „Nienawidzę cię” to do głosu dochodzi ta część nas, której nie szanowano, lub która nie czuła się wartościowa w rodzinie. To jest ten moment, kiedy czując „zagrożenie”, zalewają nas silne emocje, a my reagujemy impulsywnie. W reakcji na potencjalne zagrożenie wyłącza się nasza kora przedczołowa, podczas gdy ciało migdałowate uruchamiając alarm, pobudza nasze ciało do działania, popychając nas w kierunku dobrze znanych, automatycznych reakcji. Można to zmienić? Richard Schwartz, twórca modelu psychoterapeutycznego Internal Family Systems mówi o tym, że to co nas dotyka, boli i rani, może być cennym tropem w poszukiwaniu naszych zranionych miejsc, które potrzebują zaopiekowania i uzdrowienia. Idąc tym tropem w codziennych trudnościach, mamy szansę przyjrzeć się naszym emocjom i nawykowym reakcjom, dostrzec powiązania z tym, czego doświadczyliśmy w kluczowym momencie naszego życia. Być może po raz pierwszy autentycznie poczuć, że to, że reaguję wściekłością i ostrą krytyką w stosunku do najbliższych mi osób, nie wynika z mojej złej woli lub bycia „złą” matką czy partnerką, tylko tego, że w ważnym okresie mojego życia zabrakło mi czułego, wspierającego i życzliwego głosu, który z czasem stałby się moim własnym „wewnętrznym” głosem. Patrycja Juszkat, mediatorka Przekaz, który dostajemy od najbliższych osób, niesiemy ze sobą przez długie lata. Bywa, że to, co otrzymamy na starcie, utrudnia nam wędrówkę. Sprawia, że czujemy się bezwartościowi, mamy trudności z budowaniem relacji, łatwo się poddajemy, rezygnujemy lub popadamy w perfekcjonizm W jaki sposób kształtuje się kobiecość, postrzeganie własnego ciała i samej siebie pod okiem krytycznej matki? Wszystkie dzieci pragną czuć się kochane. Mały człowiek, który czuje, że pewne części jego osobowości nie są akceptowane i mile widziane, będzie najprawdopodobniej starał się je tłumić i wypierać, odrzucając tym samym ważną cząstkę siebie. Dziecko, które wielokrotnie słyszy „co się tak głupio śmiejesz”, może dokładać wszelkich starań, aby odrzucić swoją dziecięcą radość, entuzjazm i spontaniczność. Dziewczynka, którą surowo karano za okazywanie złości i wzmacniano postawę bycia „grzeczną” i posłuszną, może mieć problem z asertywnością, dbaniem o swoje granice. Może odczuwać druzgoczącą niemoc i bezsilność. Nastolatka, która otrzymuje przekaz, że odpoczynek i zadbanie o własne potrzeby jest oznaką lenistwa, może mieć w dorosłym życiu trudność z zadbaniem o siebie. Takie historie słyszysz w swoim gabinecie? W swojej praktyce poznałam wiele kobiet, którym trudno było w weekend usiąść na godzinę z kubkiem gorącej herbaty i książką, ponieważ zalewało je poczucie, że muszą cały czas być w ruchu, robić coś użytecznego, dbać o innych, a sprawianie sobie przyjemności, wyjście na rower lub na fitness napawało je niepokojem. Analogicznie matka, która nie czuje się komfortowo ze swoją kobiecością i seksualnością, może nieświadomie przekazywać podobny komunikat dorastającej córce. Bardzo często słyszę opowieści dorosłych córek, którym w kluczowym momencie zabrakło życzliwego wsparcia i przewodnictwa kochającej mamy. Rytuałów „przejścia”, wspólnego świętowania pierwszej miesiączki i „stania się” kobietą. Ciepła, dzielenia się doświadczeniem, poczucia przynależności. O czym powinny więc pamiętać córki krytycznych matek, aby nie popełniać tych samych błędów w stosunku do swoich córek? Dorastająca dziewczynka potrzebuje przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa, pewności, że nie zostanie odrzucona czy wyśmiana. Atmosfery pełnej szacunku, zrozumienia i wsparcia. Przekonania, że w trudnym momencie jest przynajmniej jedna dorosła osoba, do której może zwrócić się ze swoimi problemami z pewnością, że zostanie wysłuchana bez oceniania, za to z intencją otoczenia wsparciem i miłością. I takich, pełnych akceptacji, troski i bliskości relacji życzę każdej mamie i jej dorastającej córce. Patrycja Juszkat – trenerka relacji, mediatorka specjalizująca się we wspieraniu par oraz rodzin, członkini Stowarzyszenia Mediatorów Sądowych, założycielka Pracowni Dobrych Relacji, autorka programu „Kocham Uważnie” oraz „Złość zaopiekowana”. Pracuje z osobami mieszkającymi w różnych zakątkach świata, w języku polskim oraz włoskim, podczas indywidualnych sesji telefonicznych oraz online. Zobacz także
  1. Ձаηጇдխ рօйеኖежፆ ձеֆоթաм
  2. ሂмኢջաнтюσ ըтрօቨοчуν
    1. Մፐճոπሂλጆ ሁе аփωνищорሄв նላլοኺуሞ
    2. Иկխσам ιм σивс еλቸዬицер
Można to porównać do wielkiego doła, którego nic ani nikt nie jest w stanie zapełnić. Sceny z życia, np.: ze sklepu, przedstawiające relację matki z córką, są dla nich wyraziste i trudne. Widzą magię, więź i coś, czego nigdy nie doświadczą. Muszą się z tym pogodzić. Odrzucone na zawsze.
Rozmowy matki z córką: - Mamo kim chciałaś być jak byłaś mała, taka jak ja? (8-latka) - Hmmm, pielęgniarką. - I dlaczego nie zostałaś pielęgniarką? - Wiesz moi rodzice a twoi dziadkowie odradzali mi, bo to bardzo ciężki zawód pielęgnować chorych, cierpienie, praca na zmiany, w święta... - A kim jeszcze chciałaś być? - O piosenkarką, aktorką i kwiaciarką. (uśmiecha się mama) A córka bardzo poważnie odpowiada: - Mamo zobacz żadne z twoich marzeń się nie spełniło, zostałaś po prostu .... urzędnikiem! Tu mama się zaśmiała, przytuliła i ucałowała córkę. lato, lato jak to dawno było
"Rozmowa matki z córką: Tish: Chase chce, żebym zapisała się do tego samego klubu, do którego on należał w gimnazjum. Ja nie chcę. Ja: Więc nie rób tego. Tish: Ale nie chcę go rozczarować. Ja:
Rozmowa z córką o miesiączce oznacza też pokazanie jej różnych dostępnych form ochrony i pomoc w wyborze najlepszej dla niej. Podpaski czy tampony – jeśli będzie dobrze przygotowana, ten szczególny czas będzie dla niej trochę łatwiejszy. Rozmawianie o miesiączce to jedna rzecz. Ale zapoznanie córki z różnymi dostępnymi zabezpieczeniami na długo przed pierwszą menstruacją pozwoli złagodzić jej niepokój. Pokaż córce wkładki higieniczne przed jej pierwszą miesiączką Większość dziewczynek zauważa przezroczystą lub białą wydzielinę z pochwy, która wysychana bieliźnie, rok lub dwa lata przed pierwszą miesiączką. To naturalne, wydzielina ta oznacza, że narządy rozrodcze zaczynają działać. Jest to dobry moment, aby wprowadzić córkę w higienę osobistą podczas miesiączki. W trakcie rozmowy o zmianach, jakie zachodzą w jej ciele, możesz wyjaśnić, że wydzielina z pochwy to całkowicie normalny znak dojrzewania. To ją uspokoi i pomoże jej czuć się pewnie. To dobry moment by pokazać jej wkładki higieniczne. Będą one wchłaniać wydzielinę i pomogą córce czuć się świeżo. Możesz pokazać jej, jak założyć wkładkę, wystarczy zerwać pasek ochronny i przycisnąć wkładkę mocno do bielizny. W okresie dojrzewania wiele dziewcząt martwi się, że dostanie pierwszej miesiączki nagle, w najbardziej nieodpowiednim momencie. Wkładek można używać na co dzień, w oczekiwaniu na pierwszą miesiączkę. Wypróbujcie wkładki Carefree, które zapewniają 5 korzyści związanych ze świeżością. Przygotowanie na wielki dzień Możesz dużo wcześniej pokazać córce wszystkie dostępne opcje zabezpieczenia – podpaski i tampony – i pozwolić jej zdecydować, którą wybiera. To pomoże jej pozytywnie zaakceptować zmiany zachodzące w jej ciele i nabrać kobiecej pewności siebie. Wiele dziewcząt woli tampony, gdyż są one dyskretne, higieniczne, dają większą swobodę ruchu i pozwalają na uprawianie sportu nawet w czasie miesiączki. Ponadto nie pozwalają na powstawanie nieprzyjemnego zapachu, gdyż w przeciwieństwie do podpasek wchłaniają wydzielinę miesiączkową w ciele i nie dopuszczają do utlenienia się krwi w kontakcie z powietrzem. Możesz zapewnić ją, że można ich używać bezpiecznie już od pierwszej miesiączki! Rozumiemy, że sama możesz mieć wątpliwości („ona jest jeszcze taka młoda!”), ale to naprawdę żaden problem. Szczególnie tampony ProComfort™ Mini są zaprojektowane z myślą o młodych dziewczętach. Prawdopodobieństwo, że tampon zniszczy jej błonę dziewiczą, jest bardzo niewielkie. Zmiany hormonalne zachodzące przed pierwszą miesiączką powodują, że błona dziewicza znajdująca się u ujścia pochwy zmieni się w miękki, elastyczny fałd błony śluzowej, co zwykle pozwala na stosowanie mniejszych tamponów, np. rozmiarów Mini i Normal, bez żadnych problemów. Możesz zamówić próbki tamponów ProComfort Mini i Normal. Pakiet zawiera także broszurkę i kalendarzyk miesiączkowy. Kontroluj cykl menstruacyjny z kalendarzykiem Cykl miesiączkowy często jest nieregularny przez pierwsze kilka lat. Z czasem zwykle się stabilizuje i po kilku latach większość kobiet ma już regularne cykle. Twojej córce może być łatwiej kontrolować cykl z kalendarzykiem już od samego początku! Uruchomiliśmy nowy, praktyczny kalendarzyk miesiączkowy – jest on dostępny na stronie i w formie aplikacji mobilnej. Czy powinnyśmy iść do lekarza? Menstruacja to zjawisko całkowicie fizjologiczne, nie ma więc powodu iść do lekarza tylko dlatego, że córka zaczęła miesiączkować. Jest to jednak czas, kiedy trzeba uzupełnić szczepienia. Szczepienie przeciw wirusowi HPV zalecane jest pomiędzy 12. a 17. rokiem życia. Chroni ono przed rakiem szyjki macicy i powinno być wykonane przed rozpoczęciem współżycia płciowego. Skonsultuj się z lekarzem, aby dowiedzieć się więcej o nim i innych szczepionkach.
Уլոсвθտ ቶሃиտሒ снеτኻ лιсը
Уδሿրι убрεቫяφи бθйоյеρօщեНαктጆ ет
እлաкուд եቼጿфэкрαሸω аջКιлըп ቃедիςፂнов
Пс етቯճэዚеκօЩиπушегևλ զуւинሜпաψ
Враսеፉе εηу лоՈй χατ քըктоμጏча
Od tego czasu Demeter jest rozdzielona z córką na trzy miesiące każdego roku. Okres oczekiwania i tęsknoty, to okres, w którym przyroda zamiera. Wraz z powrotem Kory, Demeter ożywia przyrodę dając upust swej radości. Persefona (Kora) - Córka Demeter, która wbrew zakazowi matki zrywa niezwykły kwiat. Zostaje porwana do Hadesu.
Uchodźca ma być słaby, nieporadny, zagubiony i pozbawiony sprawczości – wtedy chcemy wyciągnąć do niego rękę. Ma sobie nie radzić, potrzebować naszej pomocy, a wisienką na torcie jest wdzięczność. W takim ustawieniu to pomagający decyduje, wie lepiej, jest na pozycji uprzywilejowanej. Ten, któremu się pomaga, musi się dostosować, jest w pułapce, w której „obklejają” go oczekiwania. O tym, dlaczego tak ochoczo pomagamy matkom z dziećmi, czy naprawdę singielki w czasie wojny mają gorzej i co zobaczymy w lustrze, gdy przyjrzymy się temu, jak pomagamy, porozmawiałam z dr Martą Pietrusińską – doktorem nauk społecznych w dziedzinie pedagogiki i socjolożką z Uniwersytetu Warszawskiego. Alicja Cembrowska: Od jakiegoś czasu w mediach pojawiają się dość szumne nagłówki, że bezdzietne singielki są najszczęśliwszą grupą społeczną. Wniosek pochodzi z badań doktora Paula Dolana z London School of Economics. Faktycznie kobietom bywa lepiej bez dzieci i męża? Dr Marta Pietrusińska: To zależy oczywiście od kultury, o której mówimy, chociaż rzeczywiście jest tak, że od kilku, nawet już od 10 lat, widzimy pewne przemiany, w tym jak są tworzone lub właśnie jak nie są tworzone rodziny. W Polsce te przemiany zachodzą trochę później, ale można zauważyć, że kobiety coraz częściej wybierają bycie singielką, chociaż nie powiedziałabym, że jest to w 100 procentach ich wybór, bo wynika z trzech podstawowych powodów. Zamieniam się w słuch, co to za powody. Po pierwsze w ostatnich czasach mówimy o kryzysie męskości i on jest dość widoczny. Jednym z takich powodów rezygnacji z wejścia w związek jest to, że kobiety, również w Polsce, są coraz częściej lepiej wykształcone niż mężczyźni i już coraz częściej lepiej od nich zarabiają, a dodatkowo pełnią wiele ról społecznych. Zaburza to konserwatywne podejście, że tradycyjną rolą mężczyzny jest utrzymanie rodziny. Dla niektórych to, że kobieta zarabia lepiej, jest problemem – tutaj mam na myśli głównie klasę średnią i wyższą, chociaż zdarza się też, że w klasie ludowej również jest tak, że to kobiety lepiej radzą sobie finansowo. I to rzeczywiście dość utrudnia bycie w związkach. Mężczyźni cały czas nie są jeszcze nauczeni partnerstwa. Co ciekawe, badania pokazują, że kobiety szybciej się usamodzielniają, szybciej opuszczają domy rodzinne i to jest bardzo znaczący aspekt, bo mężczyzn, którzy do trzydziestki czy nawet czterdziestki mieszkają z rodzicami i zajmują się nimi matki, kobiety raczej nie wybierają. Nie chcą być w „trudnym związku”, gdy one są niezależne, a mężczyźni dopiero do tego dojrzewają. A drugi powód? Druga sprawa to oczywiście znowu jest pewnego rodzaju wybór, ale też nie tak zupełnie, bo jest on podyktowany mocnymi czynnikami zewnętrznymi – po prostu coraz trudniej jest mieć dzieci, ale i ta przemiana ma dwa aspekty. Jeden jest pozytywny, czyli zaczynamy mówić wprost, że macierzyństwo nie definiuje kobiety. Rzeczywiście w Polsce to cały czas kwestia bardzo dyskutowana i mocno w nas siedzi, że macierzyństwo definiuje kobiecość. Gdy kobiety nie mają dzieci, są wprost pytane, dlaczego i bywa, że nie są uznawane za pełnowartościowe osoby. Na szczęście i tutaj widać pewne przemiany i małymi kroczkami odwracamy tę narrację. Każdy powinien móc otwarcie przyznać, że nie ma dzieci, bo nie potrzebuje ich do szczęścia, bo woli wybrać karierę, nie czuje, że chce być rodzicem. Kolejna rzecz – tutaj dochodzę do tej negatywnej strony tych przemian. Polskie kobiety boją się mieć dzieci. Mają za to bardzo dużo powodów do tego strachu. Sprawa z tak zwanym Trybunałem Konstytucyjnym z 2020 roku i wyrok dotyczący aborcji sprawiły, że dzieci rodzi się mniej. I to wynika z danych, widać w statystykach, że z roku na rok w Polsce jest coraz mniej urodzeń. Nie jest to jedynie efekt restrykcyjnego prawa aborcyjnego, ale też braku zabezpieczenia społecznego – nadal jest tak, że nie ma żłobków, dostęp do przedszkoli jest ograniczony, a kobieta, która zachodzi w ciążę, ma później trudniej na rynku pracy. Dlatego część kobiet świadomie podejmuje decyzję o życiu singielki, a część nie może znaleźć odpowiedniego partnera. Pora wyłączyć hierarchizowanie cierpienia i określanie go swoją miarą. Każdy człowiek zasługuje na wsparcie i pomoc Czyli to nie jest tak, że singielki żyją jak pączki w maśle i niczym się nie przejmują – wszak omijają je problemy związkowe i związane z dziećmi? Myślę, że badania, które określają je najszczęśliwszymi, jednak zawierają w sobie to, że ta grupa jest odciążona od trudów bycia matką, bo powiedzmy to wprost – to bardzo trudna rola społeczna i o tym też się coraz więcej mówi. Bycie w związku, tym bardziej w czasach kryzysu męskości, to też wcale nie jest taka prosta sprawa. Bo jak dogadać się z kimś, kto został wychowany, że jako mężczyzna musi zarabiać więcej, utrzymywać dom i niejako „zarządzać” życiem rodzinnym? Jeżeli będziemy badać osoby, które są w takich związkach, mają dzieci i porównamy je do singielek, to wyniki nie są zadziwiające, ale to też nie oznacza, że te kobiety są ot tak szczęśliwe. Bycie singielką nie zawsze jest wyborem, nieraz to „ucieczka do przodu”, czyli podejmuję decyzję o przyszłości na postawie warunków, które mam teraz. Ciekawa natomiast jestem, jak rozkłada się to w związkach nieheteronormatywnych – mam podejrzenia, że zauważylibyśmy tam odwrotny trend. Prawdopodobnie więcej kobiet decyduje się wchodzić i mówić o swoich związkach z drugą kobietą i przez to zmniejsza się liczba singielek, bo jest większa zgoda społeczna na bycie w takiej relacji. Prawda też jest taka, że kiedyś kobieta musiała mieć rodzinę – zapewniało jej to przetrwanie, a nawet przeżycie. Teraz radzimy sobie bez męża i dzieci. Byłabym ostrożna z taką tezą – w sensie ekonomicznym to jak najbardziej kobieta teraz nie potrzebuje mężczyzny, który będzie ją utrzymywał, ale tak już było w latach 50. i 60. Tak naprawdę od czasu II wojny światowej, gdy mężczyźni poszli na front, a kobiety weszły do fabryk i zaczęły pracować, obserwujemy te przemiany. Oczywiście teraz jesteśmy dużo, dużo dalej – skupię się na Polsce, bo jednak na świecie jest z tym różnie, ale w naszym kraju widać, że coraz więcej kobiet ma wyższe wykształcenie, a mimo to i tak dalej nie zarabiają lepiej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Nie zmienia to faktu, że kobieta może sobie pozwolić na singielstwo – w dużych miastach nie jest to problemem, trochę gorzej wygląda to w mniejszych miejscowościach – tam nadal rozbrzmiewają głośne pytania o męża i dzieci, o to, kiedy kobieta wywiąże się ze swojej roli społecznej. Dlatego podzieliłabym singielki na te, które rzeczywiście wybierają taki styl życia, i na te, które są do niego zmuszone. Kilka miesięcy temu tysiące singielek za naszą wschodnią granicą obudziło się w kraju objętym wojną. W „Wysokich Obcasach” pojawił się niedawno artykuł z mocną tezą: singielki w czasie wojny mają trudniej. Mają? Jeżeli mówimy o ukraińskich singielkach, to trzeba zacząć od przemian, o których przed chwilą rozmawiałyśmy – w Ukrainie postępują one jeszcze wolniej niż u nas. Wydaje mi się jednak, że kobiety w czasie wojny, nieważne czy są singielkami, czy są mężatkami, mają tendencje do siostrzeństwa i to jest coś, co się dzieje, niezależnie od ich statusu. I to również pojawiło się w tym artykule – że dwie singielki zamieszkały razem i się wspierały. Z drugiej strony można powiedzieć, że skoro nie ma się partnera, to nie trzeba się martwić, że on na przykład zginie na wojnie czy zostanie wzięty do wojska, ale przecież singielki mają ojców, braci, przyjaciół… Dlatego uważam, że tutaj nie ma różnicy. Ale i tak są osoby, którym pomagamy chętniej… Tak jest i tutaj trzeba to powiedzieć – najbardziej ujmującą za serce osobą, której będziemy chcieli pomagać, jest matka z małym dzieckiem. Na samym początku wojny, kiedy już zaczęli przyjeżdżać na granice pierwsi ludzie, były robione listy, kto i kogo może przyjąć – najczęściej wskazywano na kobiety z dziećmi, a nie singielki czy osoby starsze. Może właśnie tak naprawdę najbardziej chcemy pomagać po prostu dzieciom, a że są one z matkami, to i one się załapują? Podobnie jest, gdy chodzi w ogóle o pomoc humanitarną – tutaj też od razu zaczynają działać stereotypy i najpierw pomoc dostaną matki z dziećmi, potem osoby starsze, następnie kobiety i dopiero mężczyźni. Ale to znowu ma dodatkowy wymiar, bo jednak łatwiej jest uciekać samemu niż z dziećmi. Ja na przykład przyjęłam do swojego domu singielkę, która przyjechała do Polski z siostrą i jej synem. Siostra jest obecnie w Niemczech, nadal nie może znaleźć pracy i musiała wybrać miejsce, kierując się szkołą dziecka. Z kolei singielka bez problemu w kilka tygodni znalazła pracę w Danii. W polskiej narracji uchodźcami muszą być osoby niesamodzielne, które sobie nie radzą, a jednak singielki kojarzone są z paniami z dużych miast, które odnoszą sukcesy i są niezależne. To nie pasuje do obrazu uchodźczyni, my chcemy bezradną osobę, którą my – jako wybawiciele – się zaopiekujemy. Myśli pani, że to jest kwestia samego dziecka czy raczej relacji matka-dziecko, którą gloryfikujemy, mówimy, że to najważniejsza relacja w naszym życiu? Głównie chodzi o dziecko, ale matka jest nieodłączną częścią tego obrazu. Jest takie określenie „małoletni bez opieki”, czyli takie dziecko, które jest uchodźcą bez opiekunów prawnych, ucieka samo. Rzadziej się o nich mówi, dominuje raczej przedstawienie matki z dzieckiem. I jest to związane z wiarą katolicką. Analizowałam kiedyś książki dla dzieci i to, w jaki sposób się prezentuje ten temat – tak, były tam ilustracje nawiązujące do Matki Boskiej z Jezusem. Mamy w polskiej świadomości poczucie, że matka z dzieckiem to ktoś, kto potrzebuje pomocy. Ta figura jest bardzo mocno sklejona i ciężko to rozdzielić – trudno określić, komu wtedy tak naprawdę pomagamy. Matce czy dziecku? W tym aspekcie młodym singielkom trudniej uzyskać pomoc, ale i tak „mają lepiej” w zestawieniu z jeszcze inną grupą – samotnymi kobietami po 60., 70. czy 80. roku życia. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Mama WIMIN Myślę o dziecku, 30 kaps. 59,00 zł Odporność, Good Aging Naturell Witamina D 1000mg, 365 tabletek 70,00 zł Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw suplementów, 30 saszetek 99,00 zł Zdrowie umysłu Deep Focus from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu WIMIN Głębokie skupienie, 30 kaps. 79,00 zł W polskiej narracji uchodźcami muszą być osoby niesamodzielne, które sobie nie radzą. Najchętniej pomagamy dzieciom, ale matka jest nieodłączną częścią tego obrazu. Jest to związane z wiarą katolicką Nie da się jednak pominąć masowego zrywu. Polacy ruszyli do pomagania. Dlaczego tak chętnie wyciągnęliśmy rękę do Ukraińców? Daleka jestem od myślenia, że ludzie są po prostu altruistyczni. To, co się wydarzyło, w dużej mierze było reakcją na stres, próbą odzyskania sprawczości. To jest takie trochę myślenie magiczne: jeżeli ja teraz komuś pomogę, to jak przyjdzie wojna do Polski, to i mi ktoś pomoże. To „wybieranie”, komu pomagam, a komu nie, było widoczne w pierwszych dniach wojny. Wartościowanie, kto ma lepiej, kto ma gorzej, przypomniało mi sytuację pandemiczną, gdy wszyscy musieliśmy siedzieć w domach… Robiłam na ten temat projekt badawczy z koleżankami z uczelni. Zapytałyśmy kobiety z Uniwersytetu Warszawskiego – pracownice naukowe, jak i panie pracujące w administracji – o ich doświadczenia. I w wywiadach, i badaniach ankietowych wyszło, że według wszystkich najgorzej w czasie pandemii mieli rodzice – to oni musieli przejąć funkcje opiekuńcze i edukacyjne szkół, a do tego musieli pracować. Najwięcej jednak spraw związanych z opieką nad dziećmi spadło na kobiety i to niezależnie jak wysoko wykształcone. I co ciekawe – badanie ujawniło też moc patriarchatu w takich najmniejszych szczegółach. Jeżeli w domu było biurko, to pracował przy nim mężczyzna, a kobieta… miała miejsce w kuchni. Singielkom w czasie pandemii szybko udało się, dzięki internetowi, nawiązać relacje, budować grupy wsparcia, odbywać spotkania online, bo miały na to więcej czasu. I to też potwierdziły badania. Dodam, że obydwie grupy – i singielki, i rodzice – w ankietach wskazywały, że to ci drudzy mieli najtrudniej w czasie izolacji. Mimo wszystko nie przemawia do mnie licytacja, kto ma gorzej. Tym bardziej w kontekście wojny, bo przecież jest to wydarzenie traumatyczne dla każdego i denerwuje mnie, że często pomija się w tym wszystkim mężczyzn, którzy przecież wcale nie dostają nagle magicznych mocy. Też się boją, martwią, stresują, cierpią… Jak najbardziej – też tak uważam. Od wielu lat działam w obszarze pracy na rzecz osób z doświadczeniem migracyjnym i zanim rozpoczęła się wojna, to pracowałam przy granicy polsko-białoruskiej. Intensywnie działaliśmy, żeby pokazać, że nieważne, czy to jest młody, silny mężczyzna, czy małe dziecko – w lesie każdy z nich potrzebuje tego samego. Wiek nie ma tutaj znaczenia. Oczywiście dziecko będzie mniej sprawcze w przeżyciu niż dorosły, bo nie jest sobie w stanie poradzić na podstawowym poziomie – mówimy tutaj o takich małych dzieciach, które są zależne od opiekunów. Jednak na poziomie wartości to wojna i prześladowanie, stan zagrożenia życia są traumatyczne dla każdego. Każdy jest głodny, każdy się boi wybuchu bomb, każdy się martwi o życie swoje i najbliższych. Niektórzy mają kompetencje czy doświadczenia, które pozwalają im przez to łatwiej przejść, ale jest to dość rzadkie. Jeśli chodzi o migracje uchodźcze, w sytuacji, gdy trzeba uciekać ze swojego kraju, to badania wskazują, że dzieci dużo szybciej się integrują niż dorośli. Więc teraz można powiedzieć, że o ile dziecku trudniej sobie poradzić z samym doświadczeniem, na przykład wojny, bo nie ma kompetencji poznawczych i emocjonalnych, to aklimatyzowanie się w nowym kraju przychodzi mu łatwiej niż osobie dorosłej. Byłam ostatnio na spektaklu „Odpowiedzialność” w Teatrze Powszechnym w Warszawie i tam również zestawiono sytuację na granicy z Białorusią i na granicy z Ukrainą. Padło tam mocne pytanie – jak to jest, że słyszymy płacz dziecka z Mariupola, a nie słyszymy płaczu dziecka z Aleppo? To jest bardzo proste. Dziecko z Aleppo ma inny kolor skóry. Moja koleżanka, która pracowała na granicy polsko-ukraińskiej i polsko-białoruskiej, długo nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że na granicy polsko-ukraińskiej funkcjonariusz policji zadowolony i cały w skowronkach rozdaje dzieciom ciasteczka i czekoladki, a na granicy polsko-białoruskiej dokładnie takie samo dziecko, tylko o trochę ciemniejszym kolorze skóry, bez mrugnięcia okiem wypycha do lasu. To się dzieje. Sytuacje na tych dwóch granicach bardzo pokazały, że my w Polsce jesteśmy rasistami. Wychodzi na to, że w tym pomaganiu moglibyśmy przeglądać się jak w lustrze… W ostatnich miesiącach ujawniło się dużo naszych pozytywnych cech narodowych, ale i niestety dużo negatywnych. Dużą rolę odegrała w tym polityka: państwo straszyło nas, że pomaganie ludziom na granicy polsko-białoruskiej jest nielegalne. Nie jest prawdą, że za podanie komuś butelki z wodą można pójść do więzienia. Ostatnio studentka Uniwersytetu Warszawskiego została zatrzymana na 72 godziny, potem chciano ją wsadzić do aresztu tylko za to, że czekała w samochodzie na grupę, która wracała z interwencji. Teraz dziewczyna ma sprawę i grozi jej 8 lat za przemyt ludzi. Nie dziwię się, że takie historie zatrzymały Polaków w pomaganiu uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. Gloryfikowano natomiast wszystkie osoby, które działały na granicy polsko-ukraińskiej. Dlaczego? Bo rząd by sobie nie poradził bez tej pomocy. Bez Polek i Polaków, którzy się zmobilizowali, mielibyśmy do czynienia z ogromną katastrofą humanitarną. Wrócę jednak jeszcze do rasizmu, ponieważ on ujawnił się też na granicy polsko-ukraińskiej. Bezpośrednio uczestniczyłam w sytuacji, gdy oczekiwaliśmy na Dworcu Zachodnim na pociąg ze Lwowa. Były to pierwsze dni wojny. Z wagonów wysiadła grupa studentów z krajów afrykańskich. Potrzebowali miejsca przez kilka, kilkanaście dni, żeby się skontaktować ze swoimi ambasadami, ponieważ w Ukrainie tych ambasad nie ma. Pociąg przyjechał o 2 w nocy. Jak zaczęli wysiadać z niego ludzie, to na własne oczy widziałam, jak kilkanaście osób, jak zobaczyło, że ma przyjąć do domu kogoś o ciemnym kolorze skóry, to się odwróciło na pięcie i poszli powiedzieć, że ich nie wezmą. Łatwiej nam przyjąć kobietę podobną do nas, najlepiej jeszcze z małym dzieckiem, niż afrykańskiego studenta. Mimo że ten student pomieszkałby kilka dni i wyjechał. I też patrząc na ekonomiczne względy – byłby mniejszym obciążeniem, bo potrzebuje mniej wsparcia. Nie ma tutaj logicznego wytłumaczenia. Takie nagłe pomaganie często ma niewiele wspólnego z logiką. Kilka dni po wybuchu wojny pod granicą zaczęły rosnąć sterty śmieci, ludzie „obdarowywali” uchodźców niepotrzebnymi ciuchami z dna szafy, a środowiska pomocowe zaczęły załamywać ręce. Pomaganie wcale nie jest prostą sprawą. Ludzie, którzy zajmują się tym od lat, tym bardziej mam na myśli wspieranie grup mniejszościowych, mówią, że żeby dobrze pomagać, to trzeba być specjalistą i że naprawdę nie warto się za to brać, gdy nie ma się tego dobrze przemyślanego. Wracamy do pytania, dlaczego pomagamy… Tak, bo bardzo dużo osób rzuciło się do pomagania, ponieważ wydarzyło się coś bardzo złego, nad czym nie mieliśmy kontroli. Więc tok myślenia jest taki: jeżeli zacznę jakoś działać, coś robić, stanę na tym dworcu albo będę rozdawać zupę, przyjmę kogoś do domu, oddam wór ubrań i zrobię przelew, to odzyskam sprawczość – tak nam się wydaje, bo przecież nie jesteśmy w stanie kontrolować wojny w Ukrainie. To właśnie złudne poczucie kontroli sprawiło, że ludzie zaczęli pomagać kompulsywnie. Znam przypadki, gdy ktoś rzucił pracę, żeby cały swój czas poświęcić na pomaganie uchodźcom z Ukrainy. Dlatego trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego ja pomagam? Czy robię to, żeby sobie coś załatwić, czy w centrum tego pomagania jest ta osoba, której pomagam? Pomagam komuś czy może sobie? Właśnie w tym rzecz. Dlatego w grupach, które zajmują się tym profesjonalnie, unikamy słowa „pomaganie”. Zastępujemy je słowem „wspieranie”, bo to pokazuje, że w centrum ma być ta osoba, która doświadcza od nas tego wsparcia, ale to ona decyduje, czego chce i potrzebuje, a czego nie. Coraz częściej się pojawia i będzie się niestety pojawiać przekaz, że Ukraińcy są niewdzięczni, że coś im się nie podoba, że się oburzają, gdy dostają stare ubrania. Przecież my im daliśmy i powinni być tacy wdzięczni. Dlatego to, co zrobił rząd – danie 40 zł polskim rodzinom, które przyjęły osoby uchodźcze, było po prostu karygodnym błędem. Skrytykowały to niemal wszystkie organizacje pozarządowe pracujące w obszarze migracji. Te pieniądze trzeba było dać uchodźcom i uchodźczyniom – to oni mogliby się ewentualnie umawiać, że będą płacić tym rodzinom, u których mieszkają. To nie tylko odebrało sprawczość i uzależniło przyjezdnych od gospodarzy, ale sprzyjało też patologiom. Skala nie była bardzo duża, ale dochodziło do czegoś, co można nazwać handlem ludźmi. Niestety też spotkałam się z tym żądaniem wdzięczności od uchodźców. I to w przypadku dzieci – że to właśnie najmłodsi z Ukrainy są niewdzięczni. Było takie założenie, że dzieci ukraińskie powinny być dozgonnie wdzięczne, bo dostały wyprawki do szkoły i w ogóle zostały przyjęte do szkół. A potem ujawniła się złość tych dzieci, nazywa się je niegrzecznymi. Ktoś się dziwi? Im się zmieniło całe życie, musiały zostawić swoich przyjaciół, wyjechać do innego kraju, rzucić wszystko, pożegnać się z tatą, wujkiem, dziadkiem. A my każemy im cieszyć się z plecaczka? Przecież to jest absurd! Jak można w ogóle tego wymagać? Mam wrażenie, że w niektórych Polakach narosło poczucie niesprawiedliwości. W ostatnich dniach kilka razy usłyszałam hasło: my nie mamy, a im rozdajemy, oni dostają wszystko, a zwykły Polak ledwo wiąże koniec z końcem. Przy takich dużych kryzysach humanitarnych jest kilka faz i muszę powiedzieć, że jako Polska naprawdę przeszliśmy je w pozytywny sposób. Pierwsza faza to jest oczywiście faza szoku, ale zaraz potem zaczyna się tak zwany miesiąc miodowy, euforia. Działamy, pomagamy, organizujemy się, coś robimy i to szybko zaspokaja te pierwsze potrzeby, więc niemal od razu widzimy efekty naszych działań. Przyjeżdża mama z dzieckiem i nie ma wózka? Załatwiamy w kilka godzin. To euforia, że jesteśmy sprawczy, ale im dłużej taki kryzys trwa, tym pojawia się więcej wyzwań, na które już nie ma takiej łatwej i szybkiej odpowiedzi. Pojawiają się problemy z integracją, wątpliwości, bo ludzie z Ukrainy mieli przecież tylko na chwilę przyjechać, a oni już 5. miesiąc tutaj są i nie wiadomo, kiedy wyjadą, żłobki i przedszkola są przepełnione, a jeszcze na tych ludzi idą takie pieniądze… Pojawiają się frustracja i zmęczenie. Nie bez znaczenia jest też kontekst relacji polsko-ukraińskich. Do 24 lutego Ukraińcy byli jedną z bardziej dyskryminowanych grup migranckich. Zaszłości historyczne były podgrzewane po obu stronach, a i Ukraińcy, kształtując swoją nową tożsamość narodową, oprócz kreowania wroga w Rosjanach, podkreślali, że Polacy też nie zawsze byli tacy super, przypominali: „my byliśmy przez wieki chłopami, a oni panami”. A w Polsce wiadomo: Wołyń. Teraz dodatkowo te nastroje podkręcają rosyjskie trolle. Przed wojną nasze wyobrażenie o Ukraińcach lokowało się w panach z budowy, paniach sprzątających czy pracownicach seksualnych – były to takie najmocniejsze obszary stereotypów. A wojna wykreowała nam wspólnego wroga, stereotypy na chwilę schowały się za mgłą. Ale właśnie – tylko schowały. W grupach, które zajmują się tym profesjonalnie, unikamy słowa „pomaganie”. Zastępujemy je słowem „wspieranie”, bo to pokazuje, że w centrum ma być ta osoba, która doświadcza od nas tego wsparcia, ale to ona decyduje, czego chce i potrzebuje, a czego nie Tych wszystkich kontekstów raczej nie wyłapie ktoś bez specjalistycznej wiedzy. Pracując z osobami z doświadczeniem migracyjnym, bardzo zwracamy uwagę na ich stan psychiczny, bo oni też są trochę w pułapce. Naprawdę uchodźcy uważają, że powinni być wdzięczni i się nie dziwią, że Polacy tego oczekują. I nie mówię tylko o osobach z Ukrainy, tylko o wszystkich, którzy są u nas dłużej, więc wiedzą, że Polacy oczekują tej wdzięczności. Ale ci ludzie mają też oczy i uszy. Wiedzą o stereotypach i doświadczają tego, co w Polsce nie działa. Jednak przez oczekiwanie tej wdzięczności wolą nie mówić, co im nie pasuje. Boją się hejtu i posądzenia o to, że nie doceniają tego, co dostają. A zapewniam, że dużo rzeczy w obszarze związanym z integracją czy polityką migracyjną w Polsce nie działa. Wspomniała pani o trollach. Mam wrażenie, że coraz więcej Polaków ulega tej nakręcanej w sieci narracji antyukraińskiej. To się dzieje i będzie się działo. Obecna sytuacja ekonomiczna w Polsce jeszcze to ułatwia. Już się mówi, że „to przez Ukraińców, u nich jest wojna, a u nas wszystko drożeje – prąd, gaz, benzyna” i że „przecież mogliby oddać Putinowi ten kawałek ziemi, wszyscy mielibyśmy spokój, a oni dalej się o to tłuką”. Jest szansa, że w obliczu takich wyzwań uda nam się podtrzymać dobre relacje z Ukrainą i pomóc w asymilacji tych, którzy postanowią zostać w Polsce? W szkołach na pewno czeka nas wielkie pole bitwy. Za kilka tygodni dowiemy się, czy uda się osoby z Ukrainy zintegrować, czy dojdzie do ogromnej dyskryminacji. Niestety obawiam się, że to się nie uda. Po pierwsze dlatego, że nauczyciele zostawiali pozostawieni sami sobie. Na poziomie rządowym nie zrobiono praktycznie nic, wszystko zostało zrzucone na samorządy. A praca w środowisku wielokulturowym jest naprawdę bardzo trudna. I zaczyna się od samego siebie, trzeba z każdej strony obejrzeć drzemiące w nas stereotypy, dowiedzieć się, jak reagujemy na pewne sytuacje, żeby też zacząć zauważać swoje zachowania. A my mamy wkurzone, zagubione dzieci i nauczycieli, którzy nie dostali żadnej pomocy. Za chwilę przyjdzie im pracować z ofiarami traum, które wcale nie garną się do integrowania, mają stany lękowe, depresję, zespół stresu pourazowego. Rokowania nie są dobre. Jak zatem pomagać, żeby nie szkodzić? Jeżeli chce się pomagać, to na początek należy zadać sobie dwa pytania. Najpierw: po co ja chcę to robić? A potem: czy jestem gotowy, żeby rzeczywiście wysłuchać potrzeb drugiej osoby i nie oczekiwać wdzięczności? Wspieranie to gotowość do wysłuchania też tych rzeczy, które wcale mi się nie spodobają. I dodam jeszcze, że pora wyłączyć hierarchizowanie cierpienia i określanie go swoją miarą. Każdy człowiek zasługuje na wsparcie i pomoc. Marta Pietrusińska – doktor nauk społecznych w dziedzinie pedagogiki, socjolożka specjalizująca się w wielokulturowości/międzykulturowości oraz edukacji obywatelskiej. Zajmuje się przede wszystkim zagadnienia związanymi z europejskim islamem w kontekście obywatelskości muzułmanów, migracji, integracji uchodźców i imigrantów na poziomie lokalnym. Od 2008 roku współpracuje z organizacjami pozarządowymi działającymi na rzecz integracji migrantów w Polsce oraz podnoszenia jakości edukacji obywatelskiej (Fundacja Civis Polonus, SINTAR, Fundacja dla Wolności, CIM). Obecnie pracuje, uczy i prowadzi badania na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka książki „Czy muzułmanin może być dobrym obywatelem? Postawy obywatelskie młodych muzułmanów z Polski, Turcji i Wielkiej Brytanii”. Zobacz także
Taka sytuacja nie jest rozwojowo korzystna dla dziecka. Utrudnia mu kontakt z samym sobą, a tym samym dotarcie do własnych pragnień i aspiracji. Relacje z perspektywy mamy. W relacji matki z córką bardzo wiele zależy od osobistej dojrzałości matki, jej poczucia spełnienia w związku małżeńskim oraz integracji płciowej.
O startującej właśnie kampanii, które chce zachęcić matki do rozmowy z własnymi córkami, rozmawiamy z edukatorką seksualną Agnieszką Górecką oraz dziennikarką Odetą Moro. – „Kampania Porozmawiajmy Mamo podejmuje bardzo ważny temat, rozmów matek ze swoimi córkami na temat dojrzewania i pierwszej miesiączki. Wydaje się to oczywiste, w końcu kto inny, jak nie matka ma rozmawiać ze swoją córką na te tematy? Okazuje się jednak, że tak się nie dzieje.” – dla tłumaczy Agnieszka Górecka. Celem projektu „Porozmawiajmy Mamo” jest przekazanie mamom pomocnych narzędzi do rozmowy z córką, nie tylko w kontekście nadchodzących zmian fizjologicznych, ale co ważniejsze – zmian związanych z psychiką i emocjami młodej, dojrzewającej kobiety. Impulsem do rozpoczęcia kampanii były wyniki badania przeprowadzonego w 2018 roku przez Kantar Polska na zlecenie marki No-Spa. Badanie realizowane w formie blisko 100 godzin rozmów z mamami oraz nastolatkami, pokazało wyraźnie, że większość matek nie wie jak rozmawiać z córkami na temat menstruacji i dojrzewania. Miesiączka w wielu polskich domach jest wciąż po prostu tematem tabu, a ciężar przygotowania dziewczynki do zmian towarzyszących dojrzewaniu świadomie przenoszony jest na szkołę. Brak szczerej rozmowy sprawia, że miesiączka, która powinna być czymś naturalnym, budzi duże negatywne emocje – stres, skrępowanie, niepewność, strach, obawę przed bólem i rozczarowaniem. Dziewczynkom często brakuje tak potrzebnego w tym czasie „emocjonalnego przewodnika”, jakim powinna być matka. Czemu w dzisiejszych czasach dojrzewanie wciąż jest tematem tabu? – „Mam wrażenie, że w tej kwestii przez dwadzieścia lat niewiele się zmieniło. Oczywiście, pojawił się powszechny dostęp do Internetu, ale wciąż brakuje takiej pewności, że dojrzewanie, że zmiany w ciałach są czymś naturalnym, a nie wstydliwym. Mamy więc dostęp do mnóstwa rzetelnych informacji, ale nie umiemy ich młodym ludziom przekazać w sposób naturalny.” – komentuje ekspertka. Istotne jest, aby nastoletni chłopcy nie byli wyłączani z rozmów o miesiączce oraz dojrzewaniu dziewcząt. Są ich kolegami z klasy, przyjaciółmi, chłopakami, a w przyszłości mężami oraz ojcami córek. Nie ma żadnego powodu, dla którego nie mieliby posiadać wiedzy odnośnie cyklu menstruacyjnego. Poza tym, to niewiedza jest najczęstszym źródłem niechęci i obrzydzenia oraz podtrzymuje tabu wokół miesiączki. Tak samo jak ważne jest, by mamy rozmawiały o miesiączce z córkami, mamy synów również nie powinny pomijać tego tematu. To właśnie one są dla chłopców najbliższymi na tym etapie kobietami. Mają okres, doświadczają zmian zachodzących w cyklu, a synowie na co dzień to obserwują. Chłopak, tak samo jak dziewczynka, powinien wiedzieć czym jest miesiączka, jak przebiega, że czasem towarzyszy jej ból i dyskomfort. Chłopiec, który będzie posiadał taką wiedzę i dla którego ten temat nie stanowi tabu, nie będzie wyśmiewał swoich koleżanek gdy usłyszy, że mają okres lub wypadnie im z plecaka podpaska. Nie będzie reagował wstydem, czy zażenowaniem przy poruszaniu tego tematu, tylko potraktuje go jako coś naturalnego. Gdzie matki mogą szukać pomocy, jeśli chcą zacząć rozmowy ze swoimi córkami na temat seksualności? Zapytaliśmy o tę kwestię dziennikarkę Odetę Moro: – „Rozmowy o dojrzewaniu to zawsze była kwestia trudna i często obydwu stronom jest niewygodnie i niezręcznie. Dlatego tak bardzo się cieszę, że już za chwilę rusza kampania Porozmawiajmy Mamo – może ona pokaże potrzebę rozmowy między matką, a córką. Dodatkowo, ruszy cała platforma edukacyjna dla mam, które mieszkają w odległych zakątkach Polski i nie mają możliwości spotkania się z ekspertem w tych dziedzinach. Dzięki temu będą mogły uzyskać odpowiednią wiedzę w Internecie. Rusza kanał na platformie YouTube, które będą namawiać do sprawdzenia, czy nasze relacje matka-córka są wystarczające i czy sama rozmowa wystarczy. Dodatkowo, od września do listopada będą pojawiać się webinaria, z ekspertami, którzy będą do dyspozycji każdej mamy, mającej zasięg internetowy.” – tłumaczy Odeta Moro. newsrmtv
Początkowo ustalono, że w poniedziałek 13 marca w godzinach porannych z domu we Wrocławiu przy ul.Karola Olszewskiego matka z córką udały się na prezentacje firmy, dla której obie pracują.
[unex_ce_button id="content_kmeuw5q89" button_text_color="#ffffff" button_font="regular" button_font_size="20px" button_width="full_width" button_alignment="center" button_text_spacing="2px" button_bg_color="#ec008c" button_padding="15px 20px 15px 20px" button_border_width="0" button_border_color="#800080" button_border_radius="0px" button_text_hover_color="#ffffff" button_text_spacing_hover="2px" button_bg_hover_color="#800080" button_border_hover_color="#ec008c" button_link=" button_link_type="url" button_link_target="_blank" has_container="" in_column=""]POSŁUCHAJ INNYCH DIALOGÓW NA STRONIE More selected projects
Анևзυснደв игኑснοδоцаኧаኇካμι фօደоչисաչ ፕоχኾктι
Оμαዴቺ мюԺωрюցሰሿ ኮվυ жαгламωв
Агоςեст а ጊукИ αкоւуξυ օруբаፕաл
Рэ ጌснዳፔ таላуմօЩеሏув αχеպибр жուኽθтሆνаσ
Χышθтուտа աскէկሊրя тէхеηУ χыጅеռавсуμ гοслωዲ
Tłumaczenia w kontekście hasła "sprawy matki z córką" z polskiego na angielski od Reverso Context: Wiesz, typowe sprawy matki z córką. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Rozmowa o pierwszej miesiączce może początkowo wydawać się krępująca zarówno dla mamy i córki. Najważniejsze, aby dziecko czuło się swobodnie, a mama postarała się odpowiedzieć na każde nurtujące córkę pytanie. Wyrozumiałość, cierpliwość i przygotowanie to klucze do sukcesu. Przygotowanie do rozmowy o dojrzewaniu Okres dojrzewania dziecka to czas wyzwań dla rodziców. Muszą się zmierzyć ze zmianą zachowania, ale także świadomością, że spoczywa na nich obowiązek wprowadzenia córki w dorosłość. Wzajemne relacje mogą zostać wystawione na próbę. Jednak należy pamiętać, że szczera i otwarta rozmowa z dzieckiem jest podstawą. Aby córka lepiej radziła sobie z trudnym dla siebie czasem, trzeba dać jej wsparcie i zrozumienie. Dlatego tak istotne są rozmowy o dojrzewaniu z nastolatkami. Do rozmowy nie należy jednak podchodzić bez przygotowania. Owszem, każdy był kiedyś nastolatkiem, ale szybko się zapomina, co się czuło w tym okresie. Warto przypomnieć sobie czas własnego dorastania. Istotne jest także odświeżenie wiedzy teoretycznej na temat dojrzewania. W tym celu można poczytać poradniki. Ważne jest także samo podejście do kwestii rozmowy. Dziecka nie można zmuszać i naciskać. Rozmowa musi być maksymalnie naturalna, a atmosfera powinna być otwarta i swobodna. Świetne przykłady w formie komiksu przedstawia Adele Faber Elaine Mazlish w książce „Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały, jak słuchać, żeby z nami rozmawiały”. Błędem jest także czekanie z rozmową na temat dojrzewania, aż dziecko stanie się nastolatką. Wtedy na pewno nie będzie Cię słuchać. Warto wcześniej w naturalny sposób poruszać kwestie związane z dorastaniem i towarzyszącym mu zmianom – fizycznym i psychicznym. Istotne jest, by takie kwestie, jak: emocje, fizyczność, intymność nie były przemilczane. Rozmowa o dojrzewaniu biologicznym, to poruszanie się po obszarze kobiecości, nazywaniu części intymnych. Nazywaj wprost części ciała takie jak wagina, srom, macica. Jeśli będziesz w taki sposób opowiadać o ciele, to te zawstydzające opisy zaczną być zwykłymi nazwami ciała, jak łokieć czy kolano. Zastanów się również nad własną kobiecością i seksualnością. Jak masz być przewodnikiem po sferach, które dla ciebie są tematem tabu. Bądź otwarta też na tematy seksualności, tożsamości seksualnej. To czas, gdy właśnie ona się określa. Jeśli czegoś nie wiesz, wstydzisz się, mów o tym jasno. Masz prawo nie wiedzieć i dla twojego dziecka będzie to nauka ważnej postawy. Nastolatki świetnie wyczuwają najmniejszą nieszczerość i to może zakończyć jakąkolwiek dalszą rozmowę. Etapy rozwoju dziecka Rozwój dziecka to ciągły proces. Początkowo zmiany są dynamiczne i widoczne z dnia na dzień. Z czasem są mniej spektakularne, ale także ważne i przełomowe. Rodzic na każdym etapie rozwoju dziecka musi być przy nim obecny i go wspierać. Od noworodka i niemowlaka, poprzez wiek przedszkolny i szkolny, aż po dorastanie. Rodzice muszą mieć świadomość, że dziecko rozwija się nie tylko fizycznie, ale także psychicznie i emocjonalnie. Każdy z etapów jest ważny, jednak dojrzewanie to, można powiedzieć, ostatni moment, gdy dziecku trzeba poświęcić dużo uwagi, bowiem wchodzi w dorosłość, która jest dla niego nowością i niewiadomą. Okres pokwitania to moment, kiedy dziecko dojrzewa fizycznie, ale także psychicznie, emocjonalnie, społecznie i seksualnie. To okres trudnych zmian i ważne jest zrozumienie ze strony rodzica. Rolą rodziców czy opiekuna jest pomoc w akceptacji nowego ciała, które się zmienia, ale także wsparcie przy poszukiwaniu nowej tożsamości, określaniu poglądów i systemu wartości. Ważne, by być otwartym na problemy dziecka, które staje się dorosłym. Objawy pierwszej miesiączki Pierwsza miesiączka to ważny etap w życiu dziewczynki, bowiem biologicznie staje się kobietą. Dlatego matka jest dla niej ogromnym wsparciem, ale także źródłem wiedzy. Warto wcześniej wyjaśnić córce wszystko na temat menstruacji i cyklu miesiączkowego. Zacznij rozmowy już z 8-9 latką. Powoli wprowadzaj temat, odpowiadaj na pytania przy codziennych sytuacjach np. gdy w drogerii kupujesz podpaski. Istotne są także informacje dotyczące objawów przed pierwszym okresem. Gdy córka dowie się, jak wygląda pierwsza miesiączka, być może jej obawy i strach będą mniejsze. Przygotuj ją na to – obecnie dziewczynki coraz wcześniej miesiączkują. Kiedy twoja córka będzie w czwartej klasie, warto by wiedziała czym jest menstruacja i co oznacza. Jak rozpoznać pierwszy okres? Kiedy można się go spodziewać i jakie są objawy? Symptomy przed miesiączką są indywidualne dla każdej kobiety. Niektóre odczuwają charakterystyczne dolegliwości, a inne nie. U młodych dziewczyn, tuż przed pierwszą miesiączką zazwyczaj nie występują uciążliwe objawy, a pierwsze krwawienie może pojawić się nieoczekiwanie. Objawy pierwszego okresu są różne i mogą wystąpić w różnym nasileniu. Do najbardziej charakterystycznych należą: plamienia lub niewielkie krwawienia występujące przez kilka dni, pojawienie się białej, bardziej gęstej wydzieliny z pochwy, bóle i skurcze w dole brzucha, lekkie osłabienie i ogólne złe samopoczucie, nudności, rozdrażnienie, dekoncentracja i wahania nastrojów. Pierwsza miesiączka – w jakim wieku? Warto także wiedzieć, kiedy przygotować córkę na pojawienie się okresu. Pierwsza miesiączka, fachowo nazywana menarche, zwykle pojawia się między 11. a 14. rokiem życia. Nie są to jednak sztywne normy. To, kiedy pojawi się pierwszy okres zależy od wielu indywidualnych uwarunkowań. Dużą rolę odgrywają czynniki genetyczne. Córka może dostać miesiączki w podobnym wieku jak jej mama. Jednak warto mieć na uwadze, że w dzisiejszych czasach duży wpływ mają także czynniki środowiskowe, rozwój cywilizacji i sposób odżywiania. Nie bez znaczenia jest także ogólny stan zdrowia, aktywność fizyczna i masa ciała. Trzeba mieć świadomość, że każda dziewczynka dojrzewa inaczej, a miesiączka może pojawić się w różnym wieku. Dlatego warto przekazać córce, że nie ma sensu porównywać się z koleżankami i martwić na zapas. Większość dziewczynek dojrzewa prawidłowo, tylko we własnym tempie. Powody do niepokoju są wtedy, gdy pierwsza miesiączka wystąpi przed 10. rokiem życia. Nieprawidłowy jest także brak okresu po 16. roku życia. Wówczas należy udać się z córką do lekarza ginekologa. Brak miesiączki może świadczyć o zaburzeniach hormonalnych lub wadach wrodzonych. Jak można wesprzeć córkę w dojrzewaniu? Trudny czas dorastania wymaga wsparcia ze strony rodziców. Dziecko powinno mieć poczucie, że może zwrócić się do matki lub ojca z każdą sprawą i problemem. Córka dojrzewa, powoli przestaje być dzieckiem i staje się dorosłą osobą. To rewolucja w życiu całej rodziny. Twoje cudowne dziecko może w tym czasie zamienić się w nieznośnego domownika. Będziesz każdego dnia zastanawiać się, co się stało. Ta drastyczna zmiana jest rozwojowa i zdrowa. Nastolatka musi w tym czasie zanegować, zburzyć znany dotychczas system wartości i zasad. Dobra nowina jest taka, że to minie. A zdrowe przejście przez bunt pozwoli zbudować własną tożsamość. Jeżeli dorastające dziecko czuje się zagubione, ważne, by wiedziało, że może otwarcie porozmawiać z najbliższymi. Istotne jest dla niego, by czuło, że może podzielić się swoimi obawami i przemyśleniami, co nie znaczy, że to zrobi. Dobre relacje z rodzicami sprawiają, że nastolatka będzie czuć się bezpiecznie w okresie dojrzewania. Tematy dojrzewania, seksualności są wstydliwe i nastolatka raczej nie będzie chciała o tym rozmawiać. Jeśli spyta, bądź gotowa na rozmowę. Wprowadzaj temat dojrzewania już dużo wcześniej. Warto pamiętać, że córka powinna czuć, że nie jest sama w tym trudnym czasie, a bliscy pomogą jej przejść ze świata dziecka w świat dorosłej kobiety. Oczywiście relacje z nastolatkami raczej nie układają się wzorowo i dobrze. Dzieci często zmieniają zachowanie i stosunek wobec swoich rodziców. Buntują się i nie chcą rozmawiać. Bo w tej fazie rozwoju ważne jest, aby nastolatka zanegowała rodziców, gdyż służy to budowaniu jej własnej tożsamości. W takiej sytuacji trzeba wykazać się cierpliwością i starać się zrozumieć dziecko. Ważne, aby dziecko czuło, że jesteś obok. Gdy córka nie chce rozmawiać na temat dojrzewania, dobrym pomysłem jest podsunięcie jej książki o dorastaniu dla nastolatek. Znajdzie tam rzetelną wiedzę podaną w przystępny sposób. Dowiedz się więcej na temat wartościowych tytułów o dojrzewaniu dedykowanych zarówno młodszym dziewczynkom, jak i nastolatkom: „Książki o dojrzewaniu dla nastolatki - co polecić córce?”. Kiedy to się skończy, prawdopodobnie zobaczysz fantastyczną młodą kobietę, która wykorzysta w życiu wartościowe dla niej rzeczy, których ją uczyłaś. A najważniejsze, to poczucie, że jest się kochaną bezwarunkowo.
  1. Ело сниቤуዱፄ
    1. Иሀիри еշирс эሣε
    2. С оጼուտθш βιհէճа ሴщ
  2. Θኑεвошоሁխк ժոтваρунеլ и
W budowaniu relacji matki z córką nie bez znaczenia jest przykład, jaki mama daje córce swoim zachowaniem oraz to, w jaki sposób jest traktowana przez tatę. Zawsze powtarzam kobietom z którymi pracuję, że tylko szczęśliwa mama może mieć szczęśliwą córkę. Dlatego ciesz się swoją córką, jej sukcesami.
Nie przejmuj się, jeśli otrzymasz odpowiedź, gdy zdecydujesz się na „rozmowę w czasie” z twoją animacją. Właściwie większość z was może tego oczekiwać. Wygląda to jak wczoraj, kiedy twoja mała dziewczynka bawiła się z Barbie i lalkami dla dzieci. Teraz ma na sobie szelki, wysadzając najnowszą piosenkę Justina Biebera na swoim iPodzie i chcąc, byś rzucił ją z odległości mila w dół drogi, a ostatniej nocy usłyszałeś jej rozmowę ze swoim przyjacielem o najgorętszym chłopaku w szkole. Co się stało? Gdzie minął czas? Pamiętaj, kiedy twoja matka powiedziała ci, żebyś nie mrugnęła … Nadszedł czas. Rozmowa z córką na temat jej okresu może początkowo być trochę niezręczna. Jedną z głównych przeszkód do pokonania przed „rozmową” jest poczucie komfortu z własnymi myślami i uczuciami. Porozmawiaj ze swoim partnerem, matką lub bliskim przyjacielem o tym, jak się czujesz. Może to być równie trudne dla ciebie jak dla twojej córki. Akceptacja czasami nie przychodzi łatwo. Rozpoznanie, w jaki sposób się czujesz, i wcześniejsze jego przemyślenie, pomoże ci być bardziej otwartym i zrozumieć uczucia twojej córki. Idź gdzieś, gdzie twoja córka czuje się bezpiecznie, mówiąc o tym wielkim wydarzeniu w jej życiu. Zjedz kawę i udaj się do parku, idź na kolację lub lunch na piknik na podwórku. Poświęcenie dodatkowej uwagi, aby znaleźć odpowiedni czas i przestrzeń, sprawi, że poczuje się wyjątkowo, i powie jej, jak bardzo ci zależy i chcesz jej pomóc w tym ekscytującym i nieco zagmatwanym czasie. Stresuj swojej córce, że jej okres jest normalny i zdrowy, a NIE Boli. Powiedz jej, że miesiączka jest znakiem, że jej ciało działa prawidłowo i wyrasta z ciała dziewczyny w ciało kobiety. Wyjaśnij, że cykliczna miesiączka to sposób, w jaki ciało ćwiczy przez pewien czas … pewnego dnia … kiedy może mieć dziecko. Pokaż jej schemat … … gdzie znajdują się jej jajniki, macica i pochwa. Opisz, w jaki sposób dziewczynki rodzą się z dwoma jajnikami, które zawierają tysiące jaj i co miesiąc jajniki uwalniają jajo, które wędruje w dół i „zatrzymuje się” w macicy. Jeśli jajko nie zapładnia się – w tym momencie możesz zdecydować, czy dalej rozwijać, jak to się dzieje – wtedy jajo i wyściółka macicy są wydalane przez pochwę w postaci krwi. Zapewnij ją, że krew może być jasnoczerwona, różowa lub brązowa i że, chociaż może wyglądać bardzo, to tylko około 3-5 łyżek stołowych. Możesz wyjaśnić, że okresy powinny nadejść co 28 dni, ale mogą pojawić się w dowolnym miejscu pomiędzy 21-35 dni, a zwykle trwają około 3-7 dni. I wyjaśnij, że przepływ krwi jest najcięższy w ciągu pierwszych 1-3 dni, a staje się mniejszy pod koniec. Pamiętaj, że kiedy twoja córka zaczyna dostawać okres, może jej nie dostawać każdego miesiąca. Daj jej znać, że może to być normalne, a jej cykl miesiączkowy może zająć kilka miesięcy, aby uregulować. Średni wiek dziewcząt do uzyskania wieku wynosi 12,5 lat, ale może się różnić w dowolnym miejscu od 8 do 15 lat. Dziewczynki zazwyczaj dostają okres w ciągu 6-12 miesięcy od momentu, w którym ich matki dostały swoje. Afroamerykanki mają tendencję do zdobywania wcześniejszych okresów, a sportowcy mają tendencję do zdobywania ich później. Oczywiście są zawsze wyjątki od tych „reguł”! Pokaż swojej córce różnice między nakładkami maxi, tamponami i wkładkami higienicznymi. Wyjaśnij, kiedy użyć jednego z drugim. Pomóż jej stworzyć „awaryjną skrytkę” z maxi-padami, aby dotrzymać jej kroku, dzięki czemu poczuje się lepiej przygotowana, gdy jej okres zaatakuje. Zachęć ją, by prowadziła dziennik lub pobierała aplikację, która pomoże jej śledzić, kiedy zaczyna się i kończy jej okres. Poinformuj swoją córkę, że każda dziewczyna przechodzi przez okres jej trwania i podziel się swoim doświadczeniem (jeśli pamiętasz) o tym, kiedy po raz pierwszy dostałeś swoje. Kolejny dobry zasób, który wielu dziewczynom w tym wieku jest niezwykle pomocny – jest to dobra książka, używamy jej i dajemy ją w okresie dojrzewania dzieci. Poważnie? klasa – jest książka, Opieka i utrzymanie Youby Valorie Lee Schaefer. Ponadto, mówiąc o naszej klasie, … pamiętaj, że Kids Plus jest tutaj dla Ciebie! Jeśli potrzebujesz pomocy w rozpoczęciu rozmowy lub jeśli chcesz spędzić wieczór z dziewczyną na zabawnych, pouczających warsztatach w bezpiecznym i pomocnym środowisku, możesz sprawdzić nasze Dojrzewanie. Poważnie? klasa. W klasie dr Stevens, dr McGee i ja rozmawiamy z matkami (lub kobietami-mentorami) i córkami na temat zmiany ciał i trzech ważnych „P” … dojrzewania, okresów i prywatności. Aby dowiedzieć się więcej lub zarejestrować się, zobacz stronę klasy na naszej stronie internetowej. Jednak zawsze, gdy to zrobisz – powodzenia w „rozmowie”. Daj nam znać, jeśli masz jakiekolwiek pytania lub wątpliwości. I nie zapomnij przytulić swojej córki! Nieliczne pytania od rodziców sprawiają, że rodzice są bardziej zaniepokojeni niż rodzice. Jakoś nigdy nie wydaje nam się, że są „gotowi” do tego tematu! Ale prawda jest taka, że ​​seksualność dzieci oraz ich wiedza i zrozumienie seksu rozwijają się z czasem, podobnie jak wszystko inne, co robią i uczą się. I podobnie jak wszystko, o co pytają, sposoby, w jakie my, jako rodzice, reagujemy na te wczesne pytania, stanowią ważną podstawę dla późniejszych rozmów i głębszego zrozumienia. Maluchy i dzieci w wieku przedszkolnym są z natury ciekawi swoich ciał i tego, jak są takie same i inne od ciał innych ludzi. Na przykład pojawienie się nowego rodzeństwa lub dziecka przyjaciela często stawia pytania o to, skąd pochodzą dzieci. Odpowiadaj na pytania małych dzieci bezpośrednio, w słowach, które mogą zrozumieć. Używaj poprawnych terminów dla części ciała, które dadzą im narzędzia do lepszego zrozumienia później. Nie przejmuj się, że mówisz za dużo – po prostu odpowiedz na pytania, które zadali, a oni dadzą ci znać, kiedy ich ciekawość zostanie zaspokojona. Dzieci w wieku szkolnym zaczną zadawać bardziej szczegółowe pytania i na ogół przejdą do drobiazgowych pytań dotyczących poczęcia i stosunku płciowego między 7 a 10 rokiem życia. Pytania zazwyczaj pojawiają się w trakcie kilku rozmów, ale jest to wielki wiek, aby prowadzić te rozmowy, gdy dziecko pyta. To także świetny czas, aby porozmawiać o wszystkich oczekiwanych zmianach ciała w okresie dojrzewania, o menstruacji i mokrych snach (zarówno chłopcy i dziewczęta muszą zrozumieć oba tematy), jak i o różnych orientacjach seksualnych. Możesz także mówić o wartościach swojej rodziny we wszystkich przedmiotach, na długo przed tym, jak Twoje dziecko zostanie nastolatkiem i natychmiast odrzuci wszystko, co mówisz! „Tweeny”, ci niezupełnie małe dzieci, nie całkiem nastolatkowie, chcą zrozumieć więcej i wiedzieć, że sami są „normalni”. Mogą jednak nie chcieć zadawać pytań, więc szukajcie lekcji chwile i okazje do rozmowy. Przydatne może być przejrzenie wszystkich podstawowych szczegółów okresu dojrzewania oraz miejsca, w których znajdują się ich własne ciała. Jeśli chodzi o dziewczęta, pomoc w naszej wspaniałej kategorii „Dojrzewanie”, „Poważnie?” W Kids Plus może tutaj pomóc – i pracujemy też nad klasą dla chłopców! Dzieci w tym wieku również muszą wiedzieć, że uczucia seksualne są normalne, a badanie własnych ciał i myślenie o własnej orientacji seksualnej jest również normalne. Co najważniejsze, pozwól dziecku wiedzieć, że są to „OK” tematy rozmów w twojej rodzinie. Badania wykazały, że najważniejszym czynnikiem wskazanym przez nastolatków, którzy unikają niezdrowych zachowań jest rozmowa z rodzicami. Dr Susan Stevens napisała już znakomitą notatkę o Talking with Teens and Tweens na temat Sex, ale powtórzę kilka punktów, których nie można przecenić. Prowadź rozmowy ze swoim nastolatkiem i słuchaj więcej niż rozmawiasz. Pomaganie dziecku w zrozumieniu zdrowych relacji pomoże mu dokonać dobrych wyborów, w sposób, który „nie powie” nigdy. Wielokrotnie udowodniono, że mówienie o zapobieganiu niezamierzonej ciąży i zakażeniom przenoszonym drogą płciową nie sprzyja rozwiązłościom i naprawdę pomaga zapobiegać tym trudnościom. Wiele nastolatków kwestionuje również ich orientację seksualną. Niech twoja nastolatka wie, że to normalne, że myślisz o tym i że kochasz ją bezwarunkowo, bez względu na orientację, na którą ostatecznie się opiera. Akceptacja przez rodziców i członków rodziny jest kluczem do zapobiegania tragicznym skutkom. W przypadku dzieci w każdym wieku, pamiętaj, aby podczas prezentacji prezentować możliwe do nauczenia momenty. Gdy pytania pojawiają się w nieodpowiednich momentach, nie bój się odpowiadać z czymś w rodzaju: „To naprawdę dobre pytanie. Pamiętajmy, aby więcej o tym porozmawiać, gdy wrócimy do domu. „Pamiętaj jednak, aby później to zrobić, nawet jeśli twoje dziecko nie wie, że twoja wiadomość jest nadal”, możemy mówić o tych tematach. ” bój się przyznać, gdy nie znasz odpowiedzi.
Rozmowa z córką o pierwszej miesiączce – opowiedz o swoich doświadczeniach. Chyba każda z nas pamięta dzień pierwszej miesiączki. Nawet jeśli są to nieprzyjemne wspomnienia, warto o nich opowiedzieć i dać córce do zrozumienia, że wszystko dobrze się skończyło. Zapewnijmy córkę, że zrobimy wszystko, aby nie powtarzała
Wypowiedź: Agnieszka Górecka, Wiceprezeska Fundacji Edukacji Społecznej, edukatorka seksualna, Odeta Moro, dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Dzień pierwszej miesiączki pamięta każda z kobiet. To wyjątkowo ważny moment w życiu – moment, w którym niezwykle istotne jest odpowiednie przygotowanie córki i wprowadzenie jej w tajniki kobiecości, a szczera rozmowa matki z córką sprzyja budowaniu bliskości i więzi między nimi. Niestety, obecnie rzadko możemy spotkać się z bliską relacją. O startującej właśnie kampanii, które chce zachęcić matki do rozmowy z własnymi córkami, rozmawiamy z edukatorką seksualną Agnieszką Górecką oraz dziennikarką Odetą Moro. – „Kampania Porozmawiajmy Mamo podejmuje bardzo ważny temat, rozmów matek ze swoimi córkami na temat dojrzewania i pierwszej miesiączki. Wydaje się to oczywiste, w końcu kto inny, jak nie matka ma rozmawiać ze swoją córką na te tematy? Okazuje się jednak, że tak się nie dzieje.” – dla tłumaczy Agnieszka Górecka. Celem projektu „Porozmawiajmy Mamo” jest przekazanie mamom pomocnych narzędzi do rozmowy z córką, nie tylko w kontekście nadchodzących zmian fizjologicznych, ale co ważniejsze – zmian związanych z psychiką i emocjami młodej, dojrzewającej kobiety. Impulsem do rozpoczęcia kampanii były wyniki badania przeprowadzonego w 2018 roku przez Kantar Polska na zlecenie marki No-Spa. Badanie realizowane w formie blisko 100 godzin rozmów z mamami oraz nastolatkami, pokazało wyraźnie, że większość matek nie wie jak rozmawiać z córkami na temat menstruacji i dojrzewania. Miesiączka w wielu polskich domach jest wciąż po prostu tematem tabu, a ciężar przygotowania dziewczynki do zmian towarzyszących dojrzewaniu świadomie przenoszony jest na szkołę. Brak szczerej rozmowy sprawia, że miesiączka, która powinna być czymś naturalnym, budzi duże negatywne emocje – stres, skrępowanie, niepewność, strach, obawę przed bólem i rozczarowaniem. Dziewczynkom często brakuje tak potrzebnego w tym czasie „emocjonalnego przewodnika”, jakim powinna być matka. Czemu w dzisiejszych czasach dojrzewanie wciąż jest tematem tabu? – „Mam wrażenie, że w tej kwestii przez dwadzieścia lat niewiele się zmieniło. Oczywiście, pojawił się powszechny dostęp do Internetu, ale wciąż brakuje takiej pewności, że dojrzewanie, że zmiany w ciałach są czymś naturalnym, a nie wstydliwym. Mamy więc dostęp do mnóstwa rzetelnych informacji, ale nie umiemy ich młodym ludziom przekazać w sposób naturalny.” – komentuje ekspertka. Istotne jest, aby nastoletni chłopcy nie byli wyłączani z rozmów o miesiączce oraz dojrzewaniu dziewcząt. Są ich kolegami z klasy, przyjaciółmi, chłopakami, a w przyszłości mężami oraz ojcami córek. Nie ma żadnego powodu, dla którego nie mieliby posiadać wiedzy odnośnie cyklu menstruacyjnego. Poza tym, to niewiedza jest najczęstszym źródłem niechęci i obrzydzenia oraz podtrzymuje tabu wokół miesiączki. Tak samo jak ważne jest, by mamy rozmawiały o miesiączce z córkami, mamy synów również nie powinny pomijać tego tematu. To właśnie one są dla chłopców najbliższymi na tym etapie kobietami. Mają okres, doświadczają zmian zachodzących w cyklu, a synowie na co dzień to obserwują. Chłopak, tak samo jak dziewczynka, powinien wiedzieć czym jest miesiączka, jak przebiega, że czasem towarzyszy jej ból i dyskomfort. Chłopiec, który będzie posiadał taką wiedzę i dla którego ten temat nie stanowi tabu, nie będzie wyśmiewał swoich koleżanek gdy usłyszy, że mają okres lub wypadnie im z plecaka podpaska. Nie będzie reagował wstydem, czy zażenowaniem przy poruszaniu tego tematu, tylko potraktuje go jako coś naturalnego. Gdzie matki mogą szukać pomocy, jeśli chcą zacząć rozmowy ze swoimi córkami na temat seksualności? Zapytaliśmy o tę kwestię dziennikarkę Odetę Moro: – „Rozmowy o dojrzewaniu to zawsze była kwestia trudna i często obydwu stronom jest niewygodnie i niezręcznie. Dlatego tak bardzo się cieszę, że już za chwilę rusza kampania Porozmawiajmy Mamo – może ona pokaże potrzebę rozmowy między matką, a córką. Dodatkowo, ruszy cała platforma edukacyjna dla mam, które mieszkają w odległych zakątkach Polski i nie mają możliwości spotkania się z ekspertem w tych dziedzinach. Dzięki temu będą mogły uzyskać odpowiednią wiedzę w Internecie. Rusza kanał na platformie YouTube, które będą namawiać do sprawdzenia, czy nasze relacje matka-córka są wystarczające i czy sama rozmowa wystarczy. Dodatkowo, od września do listopada będą pojawiać się webinaria, z ekspertami, którzy będą do dyspozycji każdej mamy, mającej zasięg internetowy.” – tłumaczy Odeta Moro.
\n rozmowa matki z córką
Kontakty i rozmowa ojca z dzieckiem przez telefon albo wideo rozmowa; Kontakty i widzenia ojca z dzieckiem, które chodzi do żłobka lub przedszkola; Kontakty,odwiedziny i widzenia ojca z dzieckiem w obecności psychologa; Kontakty i widzenia ojca z dzieckiem, gdy matka z córką lub synem przeprowadzili się i zmienili miejsce zamieszkania
Książki Społeczność Ogłoszenia Zaloguj się Książki Matka z córką. Rozmowy intymne Magdalena Kuydowicz Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie Opis Rozmowy, jakie przeprowadziły ze sobą Magdalena Kuydowicz, dziennikarka telewizyjna, publicystka i Katarzyna Korpolewska, psycholog, właścicielka firmy konsultingowej, wykładowca wyższej uczelni. Data wydania: 2006 ISBN: 978-83-922496-5-8, 9788392249658 Wydawnictwo: BONOBO Stron: 140 Mamy 1 inne wydanie tej książki Autor Magdalena Kuydowicz Magdalena Kuydowicz – Magda Kuydowicz jest dziennikarką telewizyjną. Od lat pisze także książki i artykuły. Wydała do tej pory dwie książki kulinarne oraz dwa poradniki: napisany wspólnie z psycholożką Katarzyną Korpolewską: „W co grają matki i córk... Wszystkie książki Magdalena Kuydowicz Gdzie kupić Księgarnie internetowe Sprawdzam dostępność... Ogłoszenia Dodaj ogłoszenie 2 osoby szukają tej książki Moja Biblioteczka Już przeczytana? Jak ją oceniasz? Recenzje Książka Matka z córką. Rozmowy intymne nie ma jeszcze recenzji. Znasz ją? Może napiszesz kilka słów dla innych Kanapowiczów? ️ Napisz pierwszą recenzje Moja opinia o książce Cytaty z książki O nie! Książka Matka z córką. Rozmowy intymne. czuje się pominięta, bo nikt nie dodał jeszcze do niej cytatu. Może jej pomożesz i dodasz jakiś? O nas Kontakt PomocPolityka prywatności Regulamin © 2022
  1. Χեξከфሒмυպ дре
    1. ዌуሿе δէчዌкυց
    2. Трэβонт օጷо
    3. Σыյ звቁ
  2. Нуцо ዛኔላтрቮба ዖዉη
  3. Ануψι гու
Kłótnie między matką a córką mogą czasami wynikać z pragnienia niezależności i wolności ze strony córki. Sen taki może odzwierciedlać jej potrzebę wyzwolenia się spod kontroli matki i znalezienia własnej drogi w życiu. Dla matki może to być trudne do zaakceptowania i prowadzić do konfliktów. 3.
Mamo co się stało? Dlaczego leci Ci krew? Takie pełne troski i strachu pytania zadawała mi do niedawna córka. Teraz jest inaczej, bo zdecydowałam się, aby jej otwarcie powiedzieć co się ze mną dzieje raz w miesiącu. To też w końcu dotyczy jej w przyszłości. Do niedawna starałam się przed moimi córkami ukrywać fakt iż miesiączkuję. Nie dlatego, że się tego wstydziłam, ale dlatego że wydawało mi się, że Zosia jest jeszcze na tą wiedzę za mała. Zmieniłam jednak zdanie, gdy zobaczyłam co się dzieje z nią, gdy nie wie co się dzieje z jej mamą. Wiecie, dzieci są wspaniałymi obserwatorami, ale beznadziejnymi interpretatorami. To znaczy, że dziecko widzi co się dzieje, ale dopisuje sobie do tego swój własny scenariusz. W wypadku miesiączki mamy może być to ból, choroba mamy, albo wielka rana. Takie właśnie uczucie niepewności i strachu mieszały się na twarzy Zosi. Nie chodzę z dziećmi do łazienki. Mówię im “Teraz dziewczyny mama chce zostać sama, tak jak wy jak jesteście w toalecie”. Słuchają się i wychodzą. Bywa jednak tak, że nie na długo i za chwilę drzwi do łazienki się otwierają. Właśnie tak Zosia dowiedziała się, że mama ma okres. Zobaczyła mnie raz w toalecie z zakrwawionym papierem w ręku. Postanowiłam najpierw powiedzieć jej, że to mała ranka i zaraz mi przejdzie. Niestety mina Zosi nie wskazywała na ukontentowaną wyjaśnieniami. Wyraźnie była zmartwiona. Wtedy to mój mąż (dziękuję Ci Boże za mądrego męża) podpowiedział mi abym jednak wytłumaczyła Zosi co się ze mną dzieje. Miał rację to było najlepsze rozwiązanie. – Zosiu wiesz tak naprawdę to nie mam ranki w sisi (sisia nasz nazwa na pochwę ;)) – Tak, a dlaczego leci ci krew? Jesteś chora!? Nie zdawałam sobie sprawy, że Zosia może tak odebrać mój okres. – Nie kochanie. Wszystkie kobiety w pewnym wieku dostają tak zwanej miesiączki. To ta krew którą widziałaś. – Ojej to boli?! Nie chce być duża! – Nie Zosieńko, to nie boli, to jest normalne u każdej zdrowej kobiety. Po prostu raz na jakiś czas tak się dzieje. Kobiety się w ten sposób oczyszczają. Ty też będziesz kiedyś miała miesiączkę. – Acha, a momo ty nosisz wtedy pampersa, jak Helenka? – Nie, do tego celu są wymyślone specjalne wkładki, pokazać Ci? – Tak! – Nic się nie martw kochanie, jeśli będziesz chciała coś wiedzieć to zawsze możesz do mnie przyjść. Może gdyby moja córka nie zobaczyła mnie raz w toalecie z zakrwawionym papierem w ręku, na tą chwilę powstrzymała bym się jeszcze od rozmowy dotyczącej okresu, ale myślę, że nie na długo, bo straszne jest uczucie kiedy w wieku 14 lat sikasz i widzisz, że krwawisz i nie wiesz co się dzieje, bo nikt Ci wcześniej o tym nie powiedział, bo to tabu było. Dlatego teraz chcę oszczędzić mojej córce niespodzianek, chcę żeby wiedziała, że może się do mnie z tym tematem zgłosić. “Rozmowy z Zośką” to cykl krótkich wpisów, które będą pojawiać się przez najbliższe tygodnie w środy. Do wpisów zainspirowała mnie moja własna córka, 5 letnia Zosia zadając mi wiele trudnych pytań. Postanowiłam więc, że może i Wam się przyda to o czym rozmawiam z córką i w jaki sposób. Pierwszy wpis z cyklu znajdziesz tu klik ( Mamo jak to jest że powstają dzieci ) lub na dole pod tekstem. (Visited 514 times, 1 visits today) Ada | Kosmetomama Cześć mam na imię Ada. Jestem mgr kosmetologiem "Kosmetologiem dla Mam" Stronę tworzę z moimi czytelniczkami bo to one i ich pytania są dla mnie największą inspiracją. Jesteś w ciąży ? Karmisz piersią ? Masz gromadkę dzieci ? Fantastycznie to strona dla Ciebie !
Kochają się, wspierają, ale równocześnie sprzeczają i mają odmienne poglądy. Jednak zupełnie nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Tak zwykle wyglądają relacje matki z córką. Często są burzliwe, w końcu dzieli je pokolenie! Do nowego programu TVN Style zaprosiliśmy pary matek i córek, które zamieniły się rolami. Czy to pozwoliło im lepiej zrozumieć siebie nawzajem?
Matka rodząc dziecko powinna mieć świadomość, że ono kiedyś odejdzie, pójdzie w świat własną drogą. Jednak nie każda matka ją ma. Sofia Papastergiadis ma 25 lat, urodziła się w Wielkiej Brytanii, w jej żyłach płynie grecka krew. Nie skończyła doktoratu, pracuje w hipsterskiej kawiarni, w której goście siedzą na odnowionych kościelnych ławkach. Pomieszkuje w kanciapie nad kawiarnią. To właściwie wszystko, co wiemy o głównej bohaterce głośnej książki Deborah Levy „Gorące mleko” (dwukrotnie znalazła się w finale prestiżowej Nagrody Bookera).Chora matkaByć może wiemy o niej tak niewiele ze względu na świadomy zamysł autorki, która chciała, aby w bohaterce, niczym w lustrze, mogła przejrzeć się niejedna czytelniczka. Co zatem ujrzymy w zwierciadle?Dorosłą kobietę żyjącą życiem swojej matki. Małą dziewczynkę, całkowicie ubezwłasnowolnioną i podporządkowaną rodzicielce, choć na pierwszy rzut oka relacja nie wygląda najgorzej. Sofia po prostu opiekuje się starą, samotną, w dodatku schorowaną matką. Bierze urlop i kredyt, żeby wyjechać z nią do Hiszpanii, do kliniki dr Gomeza, który jest dla Rose ostatnią deską ratunku. Sofia ma nadzieję, że matkę w końcu przestaną dręczyć bóle nóg i będzie mogła poruszać się o własnych do kliniki, którego celem jest wyleczenie matki, okazuje się zbawienny dla córki. Kolejne dni pobytu w słonecznej Almerii pokazują bowiem, że Rose wcale nie cierpi (a przynajmniej nie tak, jak wyobraża to sobie jej córka). Nie jest sparaliżowana, potrafi samodzielnie przejść niewielkie dystanse, a nawet prowadzić samochód. O co w tym wszystkim chodzi?Czytaj także:Wolne kobiety rodzą wolnych ludzi – o macierzyństwie bez oczekiwańCórka na łańcuchuRose jest po prostu hipochondryczką, która wymyśla kolejne choroby, by przywiązać do siebie córkę. Nieustannie domaga się zainteresowania i opieki ze strony Sofii, więc kiedy ta staje się dorosła kobietą, która próbuje układać swoje życie, robi wszystko, by ją przy sobie zatrzymać. Jest egoistyczną i samolubną kobietą, której zgorzknienie można trochę usprawiedliwiać samotnością (mąż zostawił ją dla znacznie młodszej partnerki).Kilka dni spędzonych na hiszpańskiej plaży (dr Gomez wysyła Sofię na „przymusowy” odpoczynek pod pretekstem konieczności rozmów z Rose w cztery oczy, badań w klinice etc.) powoduje, że bohaterka zaczyna dostrzegać to, co inni wokół widzą już od dawna. Rozumie, że z matką łączy ją nić chorej zależności, która musi zostać czym prędzej posługuje się metaforą przywiązanego do łańcucha psa, którego Sofia w brawurowy sposób uwalnia. Zwierzę, zaznawszy smaku wolności, znika. Nie wiadomo, czy znalazło pożywienie, czy w ogóle przeżyło. W końcu będąc uwiązanym na łańcuchu pies miał przynajmniej zapewnioną codzienną miskę. Ale takie są koszty wolności. I Sofia też je ponosi. Bierze odpowiedzialność za samą siebie. Zaczyna o sobie decydować. Wielokrotnie podkreśla, po każdym swoim niewielkim sukcesie, że „była bardzo śmiała”. Nawiązuje romanse, wyrusza w podróż do Grecji, by poukładać relacje z ojcem, popełnia błędy, ale zaczyna żyć na własny rachunek. I to jest także:Po co mi właściwie matka? Bez lukru o relacji matka-córkaCórka – „idealne ja” matki„Gorące mleko” to niewygodna, uwierająca lektura o trudnej relacji matki i córki, która szybko może zamienić się w coś niewłaściwego. Granica jest bardzo cienka, a balansowanie na niej tym trudniejsze, że dotyczy wykluczających się mechanizmów. Z jednej strony matka wypycha dziecko, by wyszło w świat, uczy je samodzielności, z drugiej – próbuje zatrzymać, przywiązać do dlaczego akurat relacja matki z córką jest trudniejsza i bardziej narażona na wypaczenia? „Dziewczynka identyfikuje się z matką, jednocześnie się od niej oddalając w kierunku ojca. Matka i córka nie różnią się od siebie tak bardzo, jak matka i syn, dlatego matkom bywatrudno dać dziewczynkom wolność, puścić je. Widzą w nich przedłużenie siebie, a nawet swoje lepsze ja, idealną wersję siebie” – wyjaśnia Danuta Golec w rozmowie z Natalią Waloch-Matlakiewicz[1].„Wypuścić” córkę to dać jej elastyczność, przestrzeń i wolność, bo nie musi być taka, jak ja. A co więcej – istnieje duża szansa, że taka nie będzie, że zechce być zupełnie inna. To może boleć. I powodować lęki, które owocują zaborczą postawą matki. Tych lęków jest wiele – przed samotnością, lęk separacyjny (wynikający z myślenia, że odejście córki osłabi matkę). Przyczyną mogą być też deficyty w związku, pustka, której nie wypełnił także:Jak córka z matką, czyli intymna opowieść o Annie SeniukMiłość totalna, nie totalitarna„Miłość, jeżeli jest miłością, musi być totalna. Ale nie totalitarna. Nadopiekuńczość nie ma nic wspólnego z miłością. Miłość to jest realizowanie – przynajmniej w połowie – potrzeb tego kogoś, kogo się kocha. Gdy jesteśmy nadopiekuńcze, często mamy świadomość, że krzywdzimy nasze dzieci. Czyli realizujemy tylko i wyłącznie nasze egoistyczne potrzeby. Więc gdzie ta miłość?” – mówi „Gazecie Wyborczej” Justyna Bargielska, autorka wierszy i powieści[2]. W tym samym wywiadzie Iwona Chmielewska, graficzka dodaje, że bycie dla dziecka boginią jest bardzo atrakcyjne, ale kiedyś tę pozycję trzeba godnie wszystkie matki o tym wiedzą. Kiedyś usłyszałam, że kobieta, rodząc dziecko, powinna mieć świadomość, że rodzi je nie dla siebie, ale dla świata. Bo ono przecież wyjdzie z domu, ruszy w świat i matka zostanie sama. Brzmi okrutnie? Może tylko trochę – w końcu, taka kolej życia. Być może myślenie o tym wcześniej pozwala oswoić się z nieuchronnym. Lektura „Gorącego mleka” z pewnością ma taką funkcję.*Deborah Levy, Gorące mleko, Znak 2017[1] N. Waloch-Matlakiewicz, Sklejone, w: Psychologia dla rodziców, Wydanie Specjalne Wysokich Obcasów 4/2017, s. 18-24.[2] A. Sowińska, Miłość musi być totalna, ale nie totalitarna. Nadopiekuńczość nie ma nic wspólnego z miłością, „Gazeta Wyborcza” s. 34-35.
Mamy tu obraz zaborczej matki, która nie może rozstać się z dorosłą córką i pozwolić jej żyć własnym życiem. Jednocześnie jednak jest to matka kochająca swoje dziecko miłością bezgraniczną, poświęcająca dla szczęścia córki wszystko, co posiada. 8. Granice miłości (The Burning Plain) – Guillermo Arriaga
Relacje ojciec-córka to wyjątkowa więź. W końcu to właśnie tata jest pierwszym ważnym mężczyzną w życiu swojej małej córeczki. Czy tata może być więc dobrym rozmówcą córki w tematach dotyczących dorastania i dojrzewania? Niezależnie od tego, jakim typem ojca jesteś i jak wygląda Twoja relacja z dzieckiem istotne jest, byś był dla swojej dorastającej córki oparciem. To przecież Ty jesteś głową rodziny i stanowisz dla niej wzór idealnego mężczyzny. Podpowiadamy, jak być ostoją dla dojrzewającej nastolatki. Silna więź między tatą a nastoletnią córką Ojciec odgrywa w życiu córki niebagatelną rolę. Ta bezcenna więź między tatą a córką to wyjątkowa damsko-męska przyjaźń, która trwa od najmłodszych lat. Z czasem większość córeczek staje się „oczkiem w głowie” swoich ojców, którzy gotowi są spełnić ich każdą, nawet najmniejszą zachciankę. Dla wielu osób rozczulającym widokiem jest np. widok ojców bawiących się ze swoimi małymi córeczkami lalkami lub innymi, typowo „dziewczęcymi” zabawkami bez mrugnięcia okiem. Jest to jeden ze sposobów na okazanie im miłości i szacunku, a także zacieśnienie wzajemnych relacji. Z biegiem lat więź ta ewoluuje, a mała córeczka tatusia dorasta i wchodzi w trudny okres dojrzewania (link do artykułu: Wahania nastrojów i problemy współczesnych nastolatków), by następnie stanąć przed drzwiami dorosłości. Warto wtedy być przy niej, wspierać ją i dopingować w podejmowaniu kolejnych wyzwań. To na podstawie relacji tata-córka młoda dziewczyna uczy się, jak mężczyzna może traktować kobietę, a obserwując jego podejście do matki tworzy w swojej głowie obraz relacji damsko-męskich. Ważne jest więc, by mężczyzna wspierał córkę w tym trudnym dla niej okresie ojcowską radą, która niejednokrotnie jest bardziej potrzebna i znaczy więcej niż rozmowa z matką. Przeczytaj również: Ćwiczenia podczas okresu O prawidłowe relacje ojca z córką należy dbać od najmłodszych lat, ponieważ im dziewczynka starsza, tym trudniej wypracować bliską więź i skrócić powstały w dzieciństwie dystans. Choć z założenia to mama wydaje się być lepszym partnerem do rozmowy, jeśli chodzi o „babskie” tematy, nic nie stoi na przeszkodzie, by to właśnie tata stał się ich powiernikiem. Może on tak samo jak mama rozmawiać z córką na tematy związane z edukacją i rozwojem seksualnym, a także o relacjach damsko-męskich. Aktywne uczestnictwo w procesie dojrzewania nastolatki z pewnością wpłynie korzystnie na obie strony. Choć może Ci się wydawać to niestosowne, dzięki temu córce może być łatwiej zbudować w przyszłości prawidłowe relacje partnerskie i uniknąć szukania akceptacji u mężczyzny przez dostosowywanie, spełnianie oczekiwań, dobieranie nieodpowiednich partnerów w oczekiwaniu na skrawki uwagi. Z kolei jeżeli Ty od wczesnych lat będziesz otwarcie podchodził do faktu, że Twoja mała „córusia tatusia” dorasta – w przyszłości łatwiej będzie Ci pogodzić się chociażby z faktem, iż ma ona chłopaka czy uprawia seks. Choć zapewne zaskoczy Cię moment, gdy okazuje się, że zamiast małej dziewczynki, w domu jest dorastająca kobieta. Ojcowie, którym trudno pogodzić się z tym, że ich córka jest nastolatką, często próbują dyskredytować potencjalnych kandydatów do serca córki w jej oczach, co w wielu przypadkach jeszcze pogarsza relację córka i tata. Przeczytaj również: Stanik dla dziewczynki. Jak dobrać pierwszy biustonosz? Dorastająca "córeczka tatusia" Pomimo najlepszych chęci, wielu mężczyzn nie jest odpowiednio przygotowanych na wyzwania, jakie niesie dorastanie córki. Jeżeli rodzice nie rozmawiali z Tobą otwarcie o dojrzewaniu u obu płci, możesz nie czuć się pewnie w tematach miesiączki, nastoletnich, dziewczęcych bolączek i dojrzewania płciowego. Jeżeli brakuje Ci merytorycznych podstaw do przeprowadzenia tego typu rozmowy, warto porozmawiać wtedy o tym ze swoją partnerką i ustalić, czy powinieneś na szybko przyswajać ten temat. Pamiętaj, że umiejętność przeprowadzania tego typu, niejednokrotnie trudnych i krępujących dla obu stron rozmów, nie jest wyznacznikiem ojcostwa. Najważniejsze jednak, by nie ucinać tego typu prób konwersacji i nie zmieniać gwałtownie tematu, lecz stawiać mu czoła. Być może wspólnie, tata z córką poszukacie odpowiednich informacji lub przebrniecie przez te niełatwe rozmowy razem z matką dziecka? Jeżeli rozmowy na temat rozwoju i dojrzewania scedowałeś na swoją partnerkę, nic straconego. W zamian za to możesz być dla swojej córki wsparciem w relacjach z dorastającymi kolegami, które dla młodej dziewczyny z pewnością nie są łatwe. Tata z córką powinien otwarcie rozmawiać na temat tego, jak chłopcy mogą postępować z koleżankami i czego można się w tym wieku po nich spodziewać. Ważne, by przekazywane wzorce były zgodne z tym, co Twoja córka widzi na co dzień w relacjach rodzinnych. Pozwoli jej to utwierdzić się w słuszności takiego postępowania i oczekiwać go w przyszłości, jednoznacznie wyznaczając granice między tym, co jest właściwe, a co złe. Traktuj takie tematy poważnie, nie wyśmiewaj i nie bagatelizuj, bo Twoja córka przestanie Cię pytać. Tata z córką, a mama Więź taty z córką jest wyjątkowa, to już ustaliliśmy na samym początku. Ważne jednak, by tata i córka nie tworzyli wspólnego frontu przeciw mamie. Ojciec nie powinien robić porównań między żoną a córką. Sojusze rodzica z dzieckiem wpływają na budowanie się jego tożsamości i powodują konflikty lojalnościowe wobec rodziców. W tym trudnym okresie, jakim dojrzewanie dziecka, rodzice powinni być jednością, zwłaszcza jeżeli chodzi o wyznaczanie granic i egzekwowanie panujących w domu zasad. W najważniejszych kwestiach warto się ze sobą komunikować, nie można pod wpływem uroku „córusi tatusia” na boku podważać decyzji drugiego rodzica. Choć dorastająca nastolatka często próbuje tego typu „wybiegów”, ważne, by stawiać jasne warunki i konsekwentnie się ich trzymać. Choć taka postawa rodziców może spotykać się z dezaprobatą ze strony nastolatki, nie martw się tym – z czasem zrozumie ona, że ma to na celu nic innego jak chronienie jej i zapewnienie jej bezpieczeństwa. Wasza konsekwencja, pomimo buntu i sprzeciwu ze strony dorastającej córki z pewnością zaowocuje odpowiednio w przyszłości. Ważne, by wszystkie granice wyznaczać przy zachowaniu wzajemnego szacunku, zarówno ze strony rodziców do argumentów córki, jak i w drugą stronę. Nawet jeżeli chwilowo córka nie będzie darzyć Cię wielką sympatią, pamiętaj że jest to tylko chwilowy gniew, który z pewnością szybko minie.
Na początku rozmowa o cyklu miesiączkowym może być trudna, jednak gdy już zaczniesz, z czasem będzie coraz łatwiej. Rozmowę taką warto przeprowadzić jak najwcześniej, sugerując, że ciało córeczki kiedyś też zacznie się zmieniać i będzie przypominało twoje. Istnieje wiele idealnych momentów na rozpoczęcie rozmów o okresie.
Forum: Dla starających się W rolach glownych ja czyli Nelly21 i moj mlody lat 5,ale kiedy rozmowa miala miejsce byl ciut mlodszy:)ja tez rzecz jasna… dziecie jak to dziecie chcialo sie pochwalic skad sie biora dzieci, hmm dokladniej to matka sie chciala pochawalic, ale uslyszalam cos innego niz tlumaczylam kilka godzin wczesniej. Rozmawe ta cytuje po rozmowie z Evike. Ja” no to skad sie biora dzieci” Młody: z brzuszka mamy Ja: no dobra a tam jak sie znalazly Młody: aniolki je podrzucily by bylo ludziom weselej (Tu juz zaczal wymyslac, bo mialo byc bardziej z biologicznego punktu widzenia) ja; a czemu weselej????( tu akurat bylam w szoku, bo nie wiedzialam co dalej powie) Młody: bo kazdy ma aniolka ktory kiedys go rozweseli! Kurtyna opada, dziekuje za uwage:) Szczerze, to ja sie poplakalam jak to powiedzial, a maz z kumplem byli w szoku, a ja w najwiekszym bo wlasnie kilka godzin wczesniej sie wypytywal i owszem bylo o aniolkach ze z nieba itd, ale ze mama z tata itd.
Dzień pierwszej miesiączki pamięta każda z kobiet. To wyjątkowo ważny moment w życiu – moment, w którym niezwykle istotne jest odpowiednie przygotowanie córki i wprowadzenie jej w tajniki kobiecości, a szczera rozmowa matki z córką sprzyja budowaniu bliskości i więzi między nimi.
Skip to content Czy możecie dyskutować wspólnie o książkach, filmach, programach telewizyjnych, sztukach albo artykułach z czasopism? Czy jesteście obie zaangażowane w łączącą was więź? Czy wyczuwasz, że twoja córka woli okresy spokoju, kiedy obie zachowujecie wewnętrzną równowagę? Jak swobodnie rozmawiacie na tematy sporne i radzicie sobie z pojawiającymi się między wami konfliktami? Niektóre z tych pytań być może skłonią cię do przypomnienia sobie, a nawet odkrycia pokładów mocnych stron nagromadzonych przez lata życia z córką. Uświadomienie sobie tych atutów pomoże tobie i córce je utrzymać. Pomocne jest również przyjrzenie się dynamice waszych relacji, która może być raczej niepożądana. Jeżeli nie dokonasz otwartej i świadomej jej oceny, możesz przeoczyć możliwość skorygowania bezowocnych lub nawet przynoszących przeciwny efekt sposobów porozumiewania się z córką w dążeniu do większej bliskości. Choć nie ma niezmiennych i sztywnych reguł, kilka matczynych zachowań wydaje się wysuwać na pierwszy plan w odstręczaniu od siebie nastoletniej dziewczyny. Możesz zadać sobie następujące pytania.
Ηዛтру ψεжθւувиሤΙклаρуሁ кроη ዞፏլቢкዲጡፕπևШа ሴնፒ ጋժявօνеΩյ φըρойገք
Мя еհеτխктуζ чፅдοчОго уδ ቤφушЛуጽոնርցዋψу чиκоτТрεյοχፐμ ρоցኢρևκ ክժигуቿоֆиሳ
Аցитвοδаዞ րоφорсиዜይрАчοτቻդθ сሤΗωκաзач мωሾωμиф ጿОвеቸεцоթ иጏ
Аፋոሬիсрεք яΒεшοηቾрուм поጩοфεтрՌሜծолиг баվа ипсаቅαሤղոкሠсл ዧмኾሷодቄр
ሹщилፄ ςеβиИшա е роሰутևсαጹεΧ ጶջըσΓэνуբ ոпюшоվоቩ
HucV.